Pani Edyta z Osieka nad Wisłą na majówkę zaprosiła do siebie znajomych. Miał być grill w ogrodzie i rozmowy w wiosennym słońcu.
Wcześniej kobieta wybrała się na zakupy do jednego z wiejskich sklepów. Chciała kupić m.in. mięso, które po zamarynowaniu miało trafić na ruszt.
- Poprosiłam o półtora kilograma karkówki. Ekspedientka podała mi ją w dwóch kawałkach. Na pierwszy rzut oka mięso wyglądało ładnie. Kiedy wróciłam do domu i odpakowałam zakupy, to okazało się, że jeden kawałek karkówki był w porządku, a drugi był częściowo twardy, zamrożony. Przypuszczam, że ten mniejszy zdążył się już rozmrozić, a większy jeszcze nie - opowiada nasza Czytelniczka.
Wiesława Szatkowska, szefowa Inspekcji Handlowej w Toruniu o takich praktykach słyszy nie po raz pierwszy. Domyśla się, że mięso po prostu się nie sprzedało, więc właściciel sklepu postanowił je ratować poprzez zamrożenie.
- Takie praktyki są niedopuszczalne. Nie można klientowi oferować jako świeżego mrożonego mięsa - tłumaczy. - Taki towar powinien być najzwyczajniej w świecie wycofany ze sprzedaży.
Inny Czytelnik w ostatni poniedziałek natknął się na promocję jogurtów, serków wiejskich i śmietany w jednym ze sklepów w Czernikowie.
- Kupiłem wszystkiego po trochu, bo w domu są dzieci, które potrafią zjeść każdą ilość jogurtów. Dopiero żona uświadomiła mi, że zrobiłem slaby interes, bo część nabiału była dzień po terminie przydatności do spożycia, a reszcie termin upływał w dniu zakupu - relacjonuje mężczyzna. - Wróciłem do sklepu i zwróciłem towar. Na szczęście nie robili problemów.
- Sklepom wolno sprzedawać tylko taki towar, który konsumenci mogą bezpiecznie spożywać. Jeśli termin mija jutro, to jeszcze dziś produktami handlować wolno. Często w takich sytuacjach sklepy obniżają ceny. Jeśli jest już po terminie, to towar musi zostać wycofany - tłumaczy Wiesława Szatkowska.
Wideo: Pogoda na dzień (06.05.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE
źródło: TVN Meteo Active/x-news