Kogut Maurycy jednym z najgłośniejszych zwierząt we Francji. I mamy na myśli nie tylko jego poranne popisy, ale i medialną sławę. Właścicielka koguta stanęła przed sądem w 2019 roku - sąsiedzi letnicy pozwali ją, bo Maurycy miał piać... zbyt wcześnie i zbyt głośno. Kogut wygrał, miał prawo piać dalej.
Sprawa mieszkanki Saint-Pierre d’Oléron i jej zwierzaka, odbiła się głośnym echem. Dodajmy, że nie była jedynym takim przypadkiem nad Sekwaną.
Warto wiedzieć również: Chuligan czy rolnik? Dostał mandat za żniwa po godzinie 22
Konflikty na linii rolnicy - napływowi mieszkańcy wsi nasiliły się szczególnie w dobie pandemii koronawirusa. Wielu mieszczuchów zdecydowało bowiem o przeprowadzce na prowincję.
Bruno Dionis du Séjour, burmistrz miejscowości Gajac wskazał, że dźwięki i zapachy wsi, powinny zostać uznane za "elementy dziedzictwa narodowego i niematerialnego dziedzictwa ludzkości". Jest efekt?
W styczniu 2021 francuski parlament przegłosował ustawę o ochronie hałasów i zapachów na wsi. Uznaje je ona za „dziedzictwo sensoryczne”. Kto postanowi sądzić się z rolnikiem, bo - krowy muczą zbyt głośno, a w pobliżu chlewni nie pachnie fiołkami - nie powinien mieć większych nadziei na wygraną.
Dwunastostronnicowa ustawa ma ukrócić skargi na codzienną pracę producentów żywności.
Sprawdź również: Motyle i alpaki od teraz są zwierzętami gospodarskimi. Nowa ustawa o hodowli zwierząt weszła w życie
