To był dziwny mecz: najpierw straszne lanie, w połowie meczu Stal miała już dwa razy więcej punktów od Apatora. Potem odrabianie strat i zaskakujące statystyki. Apator uzbierał 39 punktów, wygrywając aż dziewięć wyścigów indywidualnie. Aż czterech żużlowców „Aniołów” nie zdołało jednak pokonać żadnego rywala, a największym rozczarowaniem był z pewnością Paweł Przedpełski. Efekt? Aż jedenaście ostatnich miejsc w piętnastu wyścigach i żadnego punktu bonusowego w zespole, co też rzadko się zdarza.
Wpadek nie uniknął nawet Emil Sajfutdinow, który zaczął sezon od ostatniego miejsca. Potyem jednak, razem z Robertem Lambertem, był już najszybszy na torze.
- To zero na początku wynikało ze złego wyboru motocykla, niepotrzebnie po próbnym starcie zdecydowałem się na zmianę. Potem była prędkość, walczyłem i żałuję jedynie ostatniego wyścigu. Ta przerwa z powodu awarii światła spowodowała, że tor był bardziej suchy i trudniej było zbudować prędkość. Czułem, że mogłem więcej wyciągnąć - powiedział po meczu lider „Aniołów”.
Także Patryk Dudek kilka swoich niepowodzeń wyjaśniał złymi decyzjami sprzętowymi. - Trochę zabrakło spokoju i analizy w przełożeniach. Jeździecko było dobrze, ale dobieraliśmy złe ustawienia i wiem, że mogłem wyciągnąć więcej. To były inne warunki niż w memoriale Jancarza, za późno zdecydowałem się na zmianę sprzętu - przyznał żużlowiec Apatora.