Oto Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczyło - wreszcie! - 700 mln zł na podniesienie jakości studiów ważnych dla rozwoju gospodarki. Dotąd politycy z dumą podkreślali, że rozwój polskiej nauki, szczególnie wzrost liczby studentów, plasuje nas w europejskiej czołówce. Ale nikt nie ma odwagi powiedzieć, że to zwyczajna fikcja.
Dziesiątki wyższych szkół gotowania na gazie z kierunkami typu kosmonautyka z kosmetologią, produkują bezrobotnych magistrów. Nawiasem mówiąc, tytuł magistra dzisiaj znaczy mniej więcej tyle, co matura sprzed kilkunastu jeszcze lat. Zatem 700 mln zł, które znalazło ministerstwo nauki, wydaje się w naszej naukowej mizerii całkiem sporą sumą. Jednak obok tej informacji znalazłem inną. Rząd obiecywał, że nakłady na naukę wzrosną w 2013 r. do 2 proc. PKB. Tymczasem prezes Polskiej Akademii Nauk Michał Kleiber dowodzi, że dziś jest to 0,37 proc. PKB, a za dwa lata - 0,42 proc!
Czytaj też blog Jacka Deptuły: Oddech Lenina
Wynika z tego, że Europie mamy do zaoferowania zamiast myśli wyłącznie prostą pracę, magistrów na eksport oraz nadzwyczajne uniesienia patriotyczne i religijne. No, może jeszcze afgański kontyngent, na który w tym roku Polska wyda 1,2 - 1,3 miliarda złotych!
Ale to są drobiazgi wobec problemu, gdzie postawić pomnik i czy postać ma być na koniu, czy też obok konia.
Udostępnij