Kiedy dziś ruszymy na sylwestrowe bale i zabawy, w Lubiniu pod Śremem w jednym z trzech w Polsce klasztorów benedyktyńskich rozpocznie się modlitewny sylwester w ciszy. Będzie w nim uczestniczyć 35 osób, choć zainteresowanych taka formą spędzenia tego szczególnego dnia (a raczej nocy) było kilkakrotnie więcej. - Mamy w pokojach gościnnych tylko 35 miejsc, dlatego nie możemy przyjąć wszystkich chętnych - tłumaczą benedyktyni.
Sylwester w klasztorze stojącym w Lubiniu od 1070 r. związany jest Ośrodkiem Medytacji Chrześcijańskiej, który działa już od 25 lat. Ojciec Jan Bereza interesował się przed wstąpieniem do zakonu filozofią indyjską i medytacja ZEN. Uznał, iż medytację znajdzie właśnie u benedyktynów. Dziś medytacja polega na powtarzaniu w myślach jednego słowa ("Abba", "Jezus") w postawie siedzącej z wyprostowanym kręgosłupem i właściwym oddechem.
- W ciągu roku prowadzimy sesje medytacyjne, na które najpierw trzeba było zapisywać się z półrocznym wyprzedzeniem, bo tylu było chętnych, a teraz z rocznym wyprzedzeniem, bo mamy już prawie pełne zapisy do października przyszłego roku - mówi ojciec Maksymilian, który prowadzi ośrodek medytacji. - Uznaliśmy, że i w sylwestra można medytować. Pomysł się sprawdził, a inne klasztory proponują dziś podobne formy spędzenia czasu.
Wczoraj o godz. 17.00 rozpoczęła się noworoczna sesja medytacyjna. Dziś jedynym wyjątkiem od dnia codziennego w klasztorze będzie kolacja, podczas której podane zostaną m.in. słodycze, będzie można rozmawiać (posiłki w klasztorze jada się w milczeniu wysłuchując fragmentów religijnych książek). Po kolacji goście i zakonnicy złożą sobie życzenia, później będzie ciąg dalszy medytacji, a o północy zostanie odprawiona msza święta wprowadzająca w Nowy Rok.
- W ludziach jest głód ciszy - tłumaczy ojciec Nawara. - Właśnie wróciłem z Torunia, gdzie głosiłem rekolekcje dla studentów. Było ogromne zainteresowanie medytację.