Posłowie Prawa i Sprawiedliwości mają rację. Wczoraj zagrozili, że wyślą do ministra skarbu 150 interpelacji w sprawie fiaska sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie. Bo to, co w tej sprawie wmawia ludziom minister Grad i premier Tusk, jest jawną kpiną. Obaj panowie twierdzą, że rząd zrobił w tej sprawie wszystko.
"Wszystko" - czyli co? Jak była skonstruowana umowa? Czy w kasie państwa zostało 8 milionów euro wadium? Jakie były inne możliwości sprzedaży stoczni? Czy służby specjalne sprawdziły katarskiego inwestora? Dlaczego jeszcze do niedawna mówiono o "poważnym" inwestorze, który okazał się wyjątkowo niepoważny? A może to Polacy tak nieudolnie prowadzili rozmowy, że w efekcie 10 tys. ludzi trafi na bruk?
Pytań jest bez liku, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Jeśli nie liczyć absurdalnego wyjaśnienia wiceszefa klubu Platformy Obywatelskiej Grzegorza Dolniaka, które ma szanse przejść do historii polskiego teatru groteski. Dolniak mianowicie oznajmił wczoraj narodowi, że "w sprawie stoczni przetoczyła się już tak olbrzymia debata publiczna, że nie wiem, co jeszcze w tej mierze można powiedzieć?"
Prawdę, panie pośle, prawdę. Ale jak znam polskie realia - ona was zgubi. Stąd cały problem.
Na gorąco komentuje Jacek Deptuła
Podaj powód zgłoszenia
r
Nie wiem, kto napisal ten komentarz, bo autor (autorka?) nie zechcial się podpisać. Mniejsza o to. O ile wiem, na stocznie ogloszono przetrag. Mogli sie zgłaszac chętni. Zglosil sie jeden, ale sie rozmyslił, mial prawo. Jestem przekonany, ze nawet ta pani, która niedaleko mojego domu stoi za swoim małym straganikiem, wie że ma szanse sprzedac tylko to, to jej potencjalny klient zechce kupić. A zechce kupić, jesli uzna to dla siebie za korzystne. W tym sezonie stocznie nie chodza na rynku, drogi Panie (szanowna Pani). I nikt nikogo niczym nie skusi do kupna interesu, ktory od dawna kręci sie źle, bo produkuje drożej niż inni i gorzej niz inni. Może jedynie św. Franciszek w ramach pomocy biednym poszedłby na taki uklad, ale - o ile wiem - z powodów obiektywnych nie mógl wziąc udziału w przetargu. I teraz nie wiem czy autor (autorka?) tego zrozumiec nie chce, czy nie może? Jesli to drugie, to przepraszam, siła wyższa.PS. Co do obaw o losy wadium to sugeruję zerknąć do jakiegoś opracowania w rodzaju "Ekonomia dla niedouczonych" i juz spokojnysen gwarantowany