I wyszło na to, że armia żartami się nie przejęła, a polscy żołnierze mieli okazję pokazać, co potrafią. Może dłużej przyszło im (i nadal przychodzi) czekać na nowoczesną broń i sprzęt, ale nie ma porównania z tym, czym wojsko dysponowało kiedyś.
Czy potrafimy sobie wyobrazić, jak wyglądałaby nasza armia poza NATO? Ilu uzbrojenia udałoby się wymienić? Jakie sojusze gwarantowałyby nam bezpieczeństwo? Dziś w Pakcie Północnoatlantyckim obowiązuje piąty artykuł: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". I miejmy nadzieję, że gdyby co do czego doszło (odpukać!!!), to moglibyśmy liczyć na sojuszników. Oznacza to również, że inni liczyliby na nasza pomoc. A historia końca ubiegłego wieku dowiodła, że wojny toczyły się znowu w Europie. Kilkanaście dni po naszym wstąpieniu do NATO, Sojusz zaatakował Jugosławię, by skłonić Serbów do podpisania porozumienia w sprawie Kosowa. Najpierw zgłosiliśmy wojskowy samolot do transportu pomocy humanitarnej, a później wysłaliśmy tam polski kontyngent.
Wejście do NATO zmusiło również do zmiany doktryny i myślenia o wrogu. W czasach Układu Warszawskiego wojskowi wiedzieli, kogo będą atakować, a później wróg okazywał się sojusznikiem, a starzy sojusznicy...? Również zasługą NATO jest to, że wyzwoliliśmy się spod imperialnego oddziaływania Rosji, która na myśl o rozszerzeniu Sojuszu nadal dostaje białej gorączki.
W Bydgoszczy powstało Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO, a od wielu miesięcy trwają zabiegi sprowadzenia tu kolejnej jednostki. Wcale nie jest łatwo, ale ciągle trzeba próbować.