Trzy małpki: pierwsza zasłoniła łapkami oczy, druga - uszy, trzecia - pyszczek. Znacie to, prawda? Rozumiem to tak: kto nie widzi, kto nie słyszy, ten mówić nie powinien.
A u nasz - wolnoć Tomku w swoim domku - mówi, gada pełnym głosem, opowiada brednie.
Podczas wczorajszej sejmowej debaty nad informacją o działalności Instytutu Pamięci Narodowej, Antoni Macierewicz zarzucił prezesowi IPN, że bezpodstawnie obciąża Polaków odpowiedzialnością za "hitlerowską zbrodnię w Jedwabnem". Więcej: wedle niego naród polski jest kamieniowany, a punktem kulminacyjnym kamieniowania stać się miały przeprosiny Aleksandra Kwaśniewskiego w tym - teraz już wolnym od Żydów - miasteczku.
Potem macierewiczowska Liga Polskich Rodzin, jako jedyna, była za odrzuceniem informacji prezesa Kieresa.
Nie słyszeli świadków, nie widzieli dowodów, ale mówią.
Głusi, ślepi, gadatliwi.
Kwaśniewski w Jedwabnem przepraszał w imieniu swoim i tych Polaków, którzy myślą jak on. Więc w moim imieniu też. A ja nie chcę, aby pan Macierewicz sobie narodem usta wycierał. Jestem tylko drobną jego częścią, ale sobie nie życzę.
Dość mi wstydu za Jedwabne.
Na gorąco
Jan Raszeja
Jan Raszeja o tym, że kto nie widzi, kto nie słyszy, mówić nie powinien