Żadne z państw Unii Europejskiej nie zgłosiło zastrzeżeń do zawartego już porozumienia w sprawie przepływu kapitału (w tym i sprzedaży ziemi) oraz podatków. Najtrudniejsze działy negocjacji tym samym mamy za sobą. Kto jest zwycięzcą w tej rundzie?
Polska uzyskała dłuższe okresy przejściowe niż inni kandydaci. Ziemi nie będzie można sprzedać osobom prawnym przez 12 lat od momentu wejścia do UE. Zróżnicowanie okresów zakazu zakupu ziemi dla rolników unijnych pozwala mieszkańcom tych ziem, które weszły w skład Polski po 1945 roku, na przygotowanie się do nowej sytuacji. Będzie też dość czasu, by zamienić jeszcze funkcjonujące uprawnienia do wieczystej dzierżawy. Były one rozdawane po 1945 r. tylko dlatego, by łatwiej móc przeprowadzić kolektywizację. Teraz po ponad 50 latach pełnoprawnego gospodarowania akty własności należą się z mocy prawa. W sprawie ziemi doszło do mądrego kompromisu pozwalającego na ochronę interesów obu stron.
Ogromnym zaniedbaniem strony polskiej jest natomiast zgoda na podniesienie stawki podstawowej VAT-u w budownictwie z 7 do 22%. Jeżeli dodamy do tego likwidację tzw. dużej ulgi budowlanej, to okaże się, że państwo podnosi ceny mieszkań o 1/3. Tego nie wytrzyma żadna branża, a co dopiero taka, która w warunkach zastoju gospodarczego ledwo zipie. Być może uda się jeszcze wywalczyć obniżkę tych stawek, ale na to musi się zgodzić druga strona. Będzie to zapewne możliwe, gdy my z kolei w jakiejś sprawie ustąpimy.
W tej grze walczy się bez przerwy, a wynik nigdy nie oznacza całkowitej przegranej. Nie oznacza to jednak, że nie należy do końca walczyć o lepszy wynik.
Na gorąco
Roman Bäcker
Państwa Unii nie zgłaszają zastrzeżeń do zawartego porozumienia w sprawie przepływu kapitału oraz podatków - komentuje Roman Bäcker