https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na gorąco

Roman Bäcker
Przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich Jean Marie Le Pena - komentuje Roman Bäcker

     Przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich Jean Marie Le Pena wywołało szok wśród Francuzów. Już w nocy zaczęły się pierwsze demonstracje - głównie socjalistów.
     Gdzie jednak byli socjalistyczni wyborcy, gdy trzeba było głosować na Lionel Jospina? Wszędzie, tylko nie przy urnie. Przegrana szefa rządzącej partii oznacza, że socjaliści będą musieli głosować w drugiej turze na prawicowca Jacquesa Chiraca. Wiadomo już teraz, że w czerwcowych wyborach socjaliści nie mają szans na zwycięstwo.
     Wygrana Le Pena jest porównywana z sukcesem Stanisława Tymińskiego w 1990 roku. Jednakże Tymiński był niewiniątkiem w porównaniu z Le Penem - wrogiem emigrantów, euro i całej UE. Le Pen jest nacjonalistą niechętnie widzącym u siebie obcych. Jednakże z powodu jego przewagi nad socjalistami nie należy rozpaczać. Dostał on niewiele więcej głosów niż w poprzednich wyborach, a w II turze (tak samo jak Tymiński) nie ma szans.
     Nie jest to zatem sukces Le Pena, ale rezultat słabości rozdrobnionej francuskiej lewicy. Do tego dochodzi jeszcze rozczarowanie społeczne z powodu wysokiego bezrobocia, niskiego poziomu bezpieczeństwa oraz co rusz wybuchających afer korupcyjnych.
     Część Francuzów dała rządzącym elitom bardzo wyraźny sygnał: zmieńcie sposób rządzenia, bo inaczej będziemy wybierali każdego, byleby nie was. Nie ma sensu organizowanie kampanii i wielkich koalicji przeciwko Le Penowi. Lepiej wyciągnąć wnioski z własnych błędów i nie dostarczać takim jak on powodów do oskarżeń.

     Jesienią odbędą się w Polsce wybory samorządowe. Nasze elity mają jeszcze trochę czasu na zapobieżenie sukcesowi polskiego Le Pena.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska