Na gorąco

     Posłanka Danuta Hojarska, podejrzana o fałszerstwo, notorycznie i od miesięcy nie fatygująca się do sądu, szyje sobie pasiak w barwach narodowych. Ma w nim zamiar paradować po celi, kiedy ją zamkną. Jeśli o mnie chodzi to pani poseł może dreptać po więziennym podwórku przebrana za Balladynę, Wandę co nie chciała Niemca, albo nawet orła w koronie. Najważniejsze, żeby trafiła za kraty, bo kpi sobie w żywe oczy z prawa, sprawiedliwości, z wszystkiego tego czego powinna pilnować bardziej aniżeli własnej zagrody. I dlatego chciałbym żeby jej krawcowa nie fatygowała się niepotrzebnie.
     Bo Hojarska jest szkodliwa i groźna dla otoczenia. Rzecz nie w fałszerstwie, nawet jeśli naprawdę podrobiła jakiś urzędowy świstek. Problem w tym, że lekceważąc wymiar sprawiedliwości, demonstruje wszystkim chętnym, że tak można, a nawet trzeba, bo - jak chce jej partyjny guru - "sądy są skorumpowane, upolitycznione, upartyjnione". Więc - w domyśle - nieomal cnotą obywatelską staje się robienie sobie z nich żartów, nawet jeśli są to dowcipy na poziomie gospody wiejskiej "U Jędrusia". Dlatego sprawa Hojarskiej przerosła siebie: stała się rodzajem probierza szacunku organów państwa dla niego samego i miernikiem tego jak my szanujemy swój kraj.
     Także tego czy Rzeczpospolita, w odpowiedzi na figę jaką podtyka jej pod oczy Hojarska, potrafi pokazać pani poseł gest Kozakiewicza.