Na gorąco

     Trybunał Konstytucyjny unieważnił nowelizację ustawy lustracyjnej forsowaną przez SLD. Lustracja będzie się zatem odbywała na starych zasadach. Konsekwencji jest wiele.
     Trybunał przyjął, iż Senat nie ma prawa zgłaszać poprawek nie dotyczących wprost treści ustawy. Od dzisiaj Senat może korygować błędy w ustawach, ale nie może być autorem zmian o charakterze merytorycznym. Osłabia to znacznie rolę Senatu, a więc idzie w kierunku generalnego postulatu SLD, by tę instytucję znieść. Jednakże możliwość wprowadzania merytorycznych poprawek przez Senat była dla SLD bardzo ważna. W Sejmie partia Leszka Millera większości nie ma, a w Senacie - tak. Wystarczyło uchwalić poprawkę w Senacie, by mieć dużo szans na to, że przeciwnicy nie zdołają jej odrzucić w Sejmie bezwzględną większością głosów. Teraz Senat już nie może być używany do tej roli. Jeśli przestał być użyteczny dla SLD, to może wreszcie zostanie zlikwidowany?
     Unieważnienie nowelizacji ustawy lustracyjnej oznacza, że przerwane procesy będą kontynuowane. Niektórzy politycy będą musieli się wycofać z życia publicznego, a inni zapewne zrezygnują sami. Dotyczy to jednak coraz starszych ludzi - w tej chwili najmniej 30 - latków. Coraz wyraźniej widać konieczność koncentrowania się na dokładnym przyglądaniu się wszystkim kandydatom na wysokie stanowiska publiczne. Tzw. clearing (procedura sprawiająca, że polityk jest "przezroczysty") powinien dotyczyć jednak wszystkich dziedzin życia, głównie spraw majątkowych, a nie tylko współpracy z SB.
     SLD w tym sporze poniosła porażkę prawną, polityczną i propagandową. Być może będzie to wystarczająca nauczka, by zajmować się przede wszystkim współczesnymi problemami.