Błyskawicznie zaczęli kupować złotego i papiery długoterminowe, a to najdobitniej oznacza, że nowy minister finansów uspokoił ich swoimi zapowiedziami kontynuacji dotychczasowej polityki finansowej państwa oraz zmniejszenia deficytu poniżej 43 mld złotych w budżecie na 2003 rok.
Eksperymentów z zadłużaniem się państwa i inflacją (pompowaniem pieniędzy na rynek) ma nie być. Pierwszym więc tego skutkiem będzie umocnienie złotego.
Kołodko uspokajał. I obudził nadzieję bezrobotnych. Zapowiedział bowiem, że od listopada tego roku bezrobocie będzie spadać. Żaden z odpowiedzialnych polityków na taka deklarację nie odważył się od dawna. Według wszelkich analiz zahamowanie wzrostu bezrobocia może nastąpić najwcześniej w 2003 roku, a może dopiero w 2004. Jak Kołodko zamierza realizować swoją deklarację, poznamy dopiero po szczegółach planu antykryzysowgo.
Wygląda na to, że minister Kołodko odłożył na bok pomysły profesora Kołodki. Ale czy na pewno? Czy zapowiedź ustawy o restrukturyzacji przedsiębiorstw - za pomocą banków, którym rośnie portfel złych kredytów - nie jest tylko uspakajaniem załóg, którym grozi bezrobocie i powołują w Szczecinie nowy OKP (Ogólnopolski Komitet Protestacyjny).
Na gorąco
Ryszard Buczek
Grzegorz Kołodko wreszcie przerwał milczenie. Najszybciej na jego wystąpienie zareagowali inwestorzy na rynkach finansowych.