Glowie Polskich Rodzin chodziło o to, że polskim parlamentarzystom, którzy pojechali do Strasburga, na obrady Parlamentu Europejskiego, dano bardzo malo czasu żeby powiedzieli co ich boli. Giertych bał się niepotrzebnie, ex-wicemarszałkowi wystarczyło czasu, żeby zaprezentować swój pokazowy stary numer: Unia jest zła, my dobrzy i szlachetni, idziemy do ciebie Europo, ale sobie za dużo nie myśl. Szef Samoobrony lojalnie więc ostrzegł europejskich deputowanych, żeby nie mieli złudzeń: jak nam coś się nie będzie w Unii podobało, to z niej wystąpimy i wrócimy do swojej chaty za wsią. Biorac pod uwagę dość znany fakt, ze jeszcze w niej nie jesteśmy i w ogóle nie wiadomo czy nas przyjma do klubu, to jest to tzw. bardzo perspektywiczne ostrzeżenie.
Nie mam zamiaru strzeszczać Leppera, bo tu, dla nas, nad Wisłą cokolwiek powie nie będzie ani nowe, ani specjalnie interesujące (w końcu ile razy można słuchać tej samej kiepskiej piosenki). Chciałbym jednak zobaczyć miny jego europejskich słuchaczy, gdy uslyszeli że Unia już dotąd zarobiła na Polsce dziesiątki miliardów dolarów i utrzymuje na zachód od Odry grubo ponad milion miejsc pracy.
Więc mieli prawo być nieco zdziwieni i zaskoczeni, bo słyszeć o Lepperze to nie to samo co go słuchać. Nie pownni jednak marudzić: przecież jednak przewodniczący dobrowolnie zszedł z mównicy.
Na gorąco
Jan Raszeja
"Chciałbym zobaczyć Andrzeja Leppera jak się zmieści w 60 sekundach" - zatroskał się wczoraj Roman Giertych z LPR-u.