Najbardziej gorąco zaczyna być Robertowi Kwiatkowskiemu. Obojętnie kogo ze swoich podwładnych obciąży odpowiedzialnością za manipulacje z sobotnich zeznań Adama Michnika, to i tak nie ma on większych szans na utrzymanie się na stanowisku szefa publicznej telewizji. To on bowiem został wymieniony przez Lwa Rywina w trakcie konfrontacji u premiera. Afera Rywina zaczyna pożerać najważniejszych w Polsce ludzi.
W komisji sejmowej większość posiadają posłowie z koalicji rządzącej. Mimo to widać wyraźnie, że potrafi ona działać stanowczo i dąży o wiele szybciej i sprawniej od prokuratury do odkrycia prawdy. Komisja działa jawnie i tym samym wszelki fałsz, manipulacja czy próba tamowania śledztwa zostałyby natychmiast zauważone i napiętnowane. Na taką hańbę żaden z posłów nie jest w stanie się zdecydować. Przykładem tu wręcz świeci szef tej komisji historyk Tomasz Nałęcz, który chce iść śladami międzywojennych sejmowych komisji śledczych. Prawda jest dla niego ważniejsza od więzi partyjnych i koalicyjnych.
Wołanie o uczciwość w życiu publicznym rozlegało się w Polsce już od dawna. Wiadomo było, że kiedyś musi się wreszcie skończyć przyzwolenie na łapówki, tajne fundusze wyborcze oraz na panoszenie się tych grup, dla których najważniejsze są żelazna dyscyplina i kamienne milczenie. W tej chwili jednym z najważniejszych kryteriów podziału polskiej sceny politycznej staje się właśnie kwestia uczciwości i moralności w życiu publicznym. Decyzja komisji sejmowej w sprawie prezesa TVP jest zatem być może pierwszym krokiem tej walki, która kilkanaście lat temu we Włoszech została nazwana rewolucją moralną.
Na razie wiadomo, że się coś zaczęło. O tym co to jest, dowiemy się zapewne niedługo.
Na gorąco
Roman Bäcker
Sejmowa komisja śledcza przesłuchała na razie pierwszego ważnego świadka, a już zaczyna być gorąco.