Także i z nienajlepszej strony: niesprawiedliwego, złego, pełnego przemocy. Jednak był to - ciągle jeszcze i jest - świat, który mniej czy bardziej udolnie, chciano uporządkować. Właśnie po to by mniej w nim było niesprawiedliwości, zła, prawa silniejszego, bezradności i strachu słabych. Na przekór staremu powiedzeniu, że historia nigdy niczego nas nie nauczy. Dlatego, gdy dobiegła końca najkrwawsza z rzezi jakie ludzie sobie zgotowali, powstały Narody Zjednoczone. Miały decydować także i o tym, aby ktoś nawołując do pokoju nie pociągnął nas na wojnę.
Jeszcze dzień, trzy, może tydzień i przekonamy się czy ten - taki bardzo kruchy - ład stanie się jeszcze jednym eksponatem w ogromnym składowisku niespełnionych nadziei ludzkości. Stanie się tak gdy armia Busha ruszy na Irak wbrew Radzie Bezpieczeństwa. To będzie nie tylko koniec dyktatora z Bagdadu. To będzie także koniec pewnej epoki; smutny i żałosny.
I wtedy już będziemy wiedzieli na pewno, że nie ma takich wartości, których nie można przeliczyć na cenę baryłki ropy naftowej.
Na gorąco
Jan Raszeja
Gdzieś daleko od rolniczych blokad, posła Pęka któremu nie udało się wymiksować posła Kopczyńskiego, koalicji rozwiązywanych i zawiązywanych, daleko od Rywina, dociekliwej komisji, billingów telefonicznych - ważą się losy naszego świata, takiego jaki znamy.