Jeśli chcieli dowieść, że iracka armia im się nie oprze - dowiedli; opór jest chaotyczny, nieskoordynowany, można odnieść wrażenie, że nikt nim nie kieruje.
Jeśli chcieli pokazać, że ich wojsko to wspaniale naoliwiony, perfekcyjny mechanizm - prawie im wyszło; nim czołg wroga wystrzelił, był niszczony przez spieszące na pomoc samoloty. Kilka nieprzyjemnych pomyłek polegających na zbombardowaniu własnych jednostek nie zmienia w istotny sposób tego obrazu.
_Jeśli chcieli wygrać tę wojnę szybko i za cenę minimalnych strat własnych - odnieśli sukces.
Jednak jeśli zaplanowali chirurgiczną operację wojskowa, podczas której nie leje się krew niewinnych, to ten plan sczezł na niczym; tylko szpital al Yarmuk, jeden z wielu w Bagdadzie, przyjmuje 100 rannych co godzinę.
Chcieli przekonać świat, że poszli na te wojnę chroniąc go przed saddamowska bronią masowej zagłady - nie przekonali; trudno walczyć za pomocą nawozów sztucznych, których magazyny marines znajdują co drugi dzień.
Za to jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, że tak naprawdę stawką w tej wojnie były kolosalne pieniądze - z ropy i koncesji na obudowę zniszczonego kraju - już takich wątpliwości się pozbył. Kolejka spragnionych okruchów ze stołu zwycięzcy już się wije od Białego Domu.
A nas rozpiera szczęście, bo zajmujemy w niej punktowane miejsce. _
Na gorąco
Jan Raszeja
Jeśli Amerykanie chcieli udowodnić, iż mają potężną armię - udało się im; w jeden dzień zajęli większą część lewobrzeżnego Bagdadu.