Przed wyborami Donald Tusk mówił, że tylko idiota zamiast budować nowe i remontować już istniejące drogi stawia przy nich znaki ograniczenia prędkości i fotoradary.
Trzy kwartały po wyborach najwyraźniej zmienił zdanie, bo niedawno media obiegła wieść, że wkrótce na polskich drogach przybędzie aż dwa tysiące nowych fotoradarów.
O, zapowiadanym przed wyborami, przyspieszeniu w budowaniu autostrad i dróg ekspresowych, jakoś cicho.
Już jako premier, w swoim expose, Donald Tusk zapowiedział, że "dzięki tej ekipie i tej koalicji, tanie państwo stanie się faktem szybciej, niż ktokolwiek może się spodziewać".
Tymczasem, szybciej niż ktokolwiek mógł się spodziewać, zmienił również w tej sprawie zdanie. Bo po dziewięciu miesiącach pracy jego rząd miast schudnąć, "spuchł" o kolejne 600 urzędniczych, dobrze opłacanych, etatów. Dodajmy opłacanych z naszych podatków.
Wygląda więc na to, że poseł Janusz Palikot, przewodniczący sejmowej komisji nadzwyczajnej, która miała dopomóc rządowi w realizacji programu "Przyjazne Państwo" i ograniczeniu (co wiele razy podkreślał - odziedziczonej po poprzednikach) biurokracji długo jeszcze będzie miał co robić.
Za sprawą "swojego" rządu.
Pytanie tylko czy znany łowca paradoksów zechce szukać ich także we własnym obozie.