Przydatki Gołaszewskie. Niewielka wieś oddalona o 4 kilometry od Kowala. Gospodarstwo państwa Czaplickich. Niewielki sad, dom, budynek gospodarczy i ... solidny mur przebiegający niemal przez środek podwórka. Brama wjazdowa zamknięta na kłódkę. Nie bez przyczyny. - Sąsiad postawił to ogrodzenie w ten sposób, że odciął nas od drogi - _mówi Leszek Gołaszewski. - Bramę mamy zamurowaną a dojechać do nas można tylko przez sad. Jak tu normalnie żyć?
Blisko 50 lat temu to co z obu stron muru było jednym gospodarstwem. Po śmierci właściciela podzielono je pomiędzy rodzinę, na dwie części. Wszystko układało się w miarę dobrze do lata zeszłego roku. - Aktualny gospodarz stwierdził, iż ma prawo rozdzielić posesje, bo tak wynika z planów - mówi pan Leszek. - W ten sposób nie mamy teraz drogi. A ja zostałem oskarżony o napaść na niego i ojca. Podobno groziłem in siekierą. To bzdura. Próbowałem się z nim dogadać jak sąsiad z sąsiadem, ale ten człowiek nie chce ze mną rozmawiać.
Rodzice właściciela gospodarstwa jak i on sam twierdzą, iż Czapliccy sami sobie są winni. - Postawiłem ogrodzenie, bo miałem do tego prawo - mówi mężczyzna. - Można to sprawdzić w gminie. Ten teren należy do mnie. Droga również. A co do prób dogadywania się, to nie prawda. Oni nawet nie chcieli ze mną rozmawiać.
Rodzice potwierdzają wersję syna. Twierdzą, iż Czaplicki groził im nie tylko słowami. - Rzucił się na nas z siekierą - mówi ojciec właściciela. - Panie my na prawdę nie mieliśmy już na niego siły. Mamy na to wszystko świadków. Zgłosiliśmy sprawę na policji. Może prokurator da sobie z nim radę.
_
Nie ma mocnych
Przemysław Grzanka

Jeden sąsiad oskarża drugiego o napaść z siekierą. A tak na prawdę chodzi o mur.