Niebywały sukces wycieczki dla Ukraińców. Bydgoszcz bardzo im się spodobała

To była trzecia oprowadzana przez nią wycieczka, która frekwencją zdecydowanie przebiła poprzednie.

- Na niedzielne spotkanie na placu Teatralnym przybyło tak dużo osób, w dużej części uchodźców wojennych z Ukrainy, że nie mieściliśmy się na ulicy. Aż się przeraziłam, bo ludzie zablokowali nawet przejazd przez Most Staromiejski, ale kierowcy jechali grzecznie, powoli. Ten tłum świadczy o tym, że Ukraińcy są bardzo zainteresowani zwiedzaniem naszego miasta. Mówię naszego, bo mieszkam tu już od roku 2014 i traktuję je już jak swoje. Tu zresztą poznałam swojego narzeczonego i teraz mieszkamy razem - mówi przewodniczka.

Pani Inna dobrze poznała historię i czasy współczesne miasta nad Brdą. Studiowała zresztą turystykę na Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy, praktyki odbywała m.in. w Bydgoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej BYLOT.

Uczestnicy wycieczki byli zachwyceni zabytkowymi spichrzami nad Brdą, ich dawną funkcją magazynów zbożowych, bo takich na Ukrainie nie ma. Są tylko wielkie nowoczesne elewatory zbożowe. Zainteresowała ich historia Mostu Staromiejskiego im. Jerzego Sulimy – Kamińskiego i samego autora „Mostu królowej Jadwigi”. Niektórzy na miejscu zaczęli szukać na swoich smarfonach więcej informacji o kultowej bydgoskiej powieści.

Bardzo spodobała im się zabytkowa barka „Lemara” przycumowana w pobliżu spichrzów i urządzona w jej wnętrzach wystawa prezentująca historię bydgoskiej żeglugi.

- Opowiadałam także o bydgoskiej farze, obecnie katedrze i znajdującym się w niej obrazie Matki Bożej z Różą, nazywanym też Matką Bożą Pięknej Miłości. Większość moich rodaków nie wiedziała, że do kościoła można ot tak wejść z ulicy. Z ogromnym zainteresowaniem słuchali też o Dzwonach Wołodyjowskiego z Kamieńca Podolskiego wiszących w katedralnej dzwonnicy – opowiada Inna Yaremchuk.

Na Starym Rynku opowiadała o ukazującej się w oknie jednej z kamienic postaci Pana Twardowskiego i o tym, że według legendy był pierwszym człowiekiem na Księżycu.

- W pewnym momencie ktoś zaczął z dala wołać do naszej wycieczki i machać ręką. Ktoś zażartował, że to on – Pan Twardowski – że wrócił, że pojawił się specjalnie dla nas. I wszyscy zaczęli się głośno śmiać - relacjonuje przewodniczka.

* Wycieczka zorganizowana została w ramach bloga turystycznego pn. „Turystyka bez filtrów” i polsko-ukraińskiej fundacji „Nad Rzeką”. Przed młodą Ukrainką kolejne wycieczki dla osób mówiących w jej rodzimym języku – najbliższa już w weekend. Przyjezdni zza naszej wschodniej granicy chcą jeszcze lepiej poznać Stare Miasto i Śródmieście.

- Ukraińcy chcą także poznawać Toruń. Jeszcze przed wybuchem wojny, atakiem na Ukrainę, zauważyliśmy że Ukraińców przybywa i przygotowaliśmy dla nich oferty wycieczek w ich języku, wydrukowaliśmy ulotki – wyjaśnia Szymon Wiśniewski, dyrektor Ośrodka Informacji Turystycznej w Toruniu. - Teraz wśród turystów są zarówno zamieszkali w naszym mieście uchodźcy, a to zwykle matki z dziećmi, jak też przyjeżdżający z innych miast Polski. Bywają też całe rodziny.