O panu Janku już pisaliśmy. - Po artykule _w_zięli go do szpitala, więc mamy wreszcie spokój - mówi Edward Orłowski, który pełni tu funkcję gospodarza. - Nikt już nam nie sika na drzwi, nie brudzi wspólnego korytarza, kuchni, łazienki. Alkohol go zniszczył i tyle. O, jeszcze butelki po nim się walają. Mamy wreszcie spokój i nikt nas po nocach nie budzi. .
Chcieli pomóc
- Chcieliśmy temu człowiekowi pomóc - opowiada pani Elżbieta. - Stary jest, głodny chodził, więc to zupę mu zaniosłam, to herbatę zrobiłam. A on tylko potrafił wyzywać wszystkich od złodziei. Tak nie można.
Pan Janek jest w szpitalu. Kiedyś z niego wróci. Władze Koronowa zapowiadają, że do Huty już na pewno nie trafi. Dokąd? Tego nie wie Adam Kęskrawiec - zarządca budynku, zastępca dyrektora PGKiM w Koronowie. Bo mieszkań socjalnych w gminie jak na lekarstwo. Może więc schorowany ponad 70-letni pan Janek trafi do Domu Pomocy Społecznej?
Oby nie wrócił
- Oby już do nas nie wrócił - powtarzają mieszkańcy domu socjalnego w Hucie. Pokazują swe mieszkania, prowadzą do wspólnej łazienki i kuchni. Wszędzie czyściutko. Aż pachnie. Widać, że dbają tu wszyscy. Przed każdymi drzwiami małe dywaniki. W każdym pokoju piec kaflowy. Ciepło. - To nasz wspólny los - _mówią. - Trzeba dbać, sprzątać, bo nikt inny za nas tego nie zrobi. Tak ustaliliśmy i tego się trzymamy. _
Nie z wyboru
Trafili tu wcale nie z wyboru. Borykali się z biedą, więc nie płacili czynszów. Każda z rodzin mieszkała wcześniej w blokach spółdzielni mieszkaniowej. Wyrok. Eksmisja. Gmina skierowała ich tutaj. Do Huty. Tylko pan Janek mieszkał w budynku banku. I też trafił tu w wyniku eksmisji. Wystarczyły dwa tygodnie, by wszyscy mieli go tu dość. Nie dostosował się.
- Nie napalił sobie, nie zjadł, tylko całą emeryturę przepijał - opowiada pan Edward. - Naprawdę staraliśmy się mu pomóc. Choćby z tej przyczyny, że to starszy człowiek. Ale on tej pomocy nie chciał.__Każdemu z nas ciężko, ale najważniejsze, by nie uprzykrzać sobie życia...