- To nie powinno się nam przytrafić, bo mamy doświadczony zespół - denerwował się trener Kubicki. - Największe pretensje mam do siebie, że za słabo umotywowałem zespół na drugą połowę - stwierdził szkoleniowiec.
Strata dwóch goli na kilkanaście minut wybiła z gry zawodników Olimpii, którzy nie mieli pomysłu jak sforsować obronę. Dopiero od 65. minuty ich ataki nabrały właściwego tempa. Gol wyrównujący wydawał się być kwestią czasu. - Nie było na co czekać, dlatego zdjąłem Bartka Jarocha i wprowadziłem Oskara Trzepacza, by pomógł w linii ataku Arkowi Aleksandrowi - tłumaczył szkoleniowiec biało-zielonych.
Okazało się, że miał "nosa". Nie minęło 120 sekund i Trzepacz doprowadził do remisu. Akcję zainicjował Kaczmarek, dośrodkował Szczot, a Trzepacz zachował się jak rutyniarz i "zamknął" akcję, celną główką strzelając wyrównującego gola. To było jego debiutanckie trafienie w meczu I ligi.
Grudziądzanie dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki, ale nie potrafili znaleźć recepty na dobrze broniącego Leszczyńskiego. - Z jednej strony trzeba szanować punkt wywalczony na boisku rywala, ale z drugiej prowadziliśmy i mieliśmy mecz pod kontrolą - mówił trener Kubicki. - Jeśli strzelasz dwa gole na wyjeździe, to powinieneś zwyciężyć. Jednak do zawodników nie mogę mieć wielkich pretensji, bo zaprezentowali godnie siebie, klub i mnie. Od pierwszych sekund było widać, że przyjechaliśmy do Ząbek po wygraną. Jednak skończyło się podziałem punktów - podsumował szkoleniowiec.
Czytaj e-wydanie »