Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia Grudziądz poszła tropem Olimpii [szczegóły, zdjęcia, wideo]

DARIUSZ KNOPIK, MARTA ZALEWSKA, JAKUB STYKOWSKI z Łęcznej
Przed tygodniem w Łęcznej przegrał beniaminek z Elbląga. Teraz Bogdance nie sprostali grudziądzanie, którzy również ulegli 0:2.

Bogdanka Łęczna - Olimpia Grudziądz cz.2

- Rzadko zdarza się, by mecze miały tak podobny przebieg - dziwił się Piotr Rzepka, trener Bogdanki. - Jednak muszę oddać, że zespół z Grudziądza postawił nam trudniejsze warunki, niż drużyna z Elbląga. Tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa - dodał trener, który w przeszłości prowadził Elanę Toruń.

Szkoda tej szansy...

Gospodarze zaczęli odważnie, a nawet wręcz agresywnie. Próbowali zdominować piłkarzy Olimpii. Pierwsze ostrzeżenie przyszło już na początku meczu, kiedy w poprzeczkę trafił Nildo. Goście z kolei próbowali uspokoić grę. Szanowali piłkę, długo starali się ją rozgrywać, by w odpowiednim momencie zainicjować akcję.

Grudziądzanie czekali na swą szansę. Ta przyszła po około 20 minutach. Adrian Frańczak skorzystał ze straty zawodników Bogdanki i popędził na bramkę rywali. Za nim biegli Janusz Dziedzic i Piotr Ruszkul. Będąc w okolicy narożnika pola karnego pomocnik Olimpii wstrzelił piłkę wzdłuż bramki. Niestety, grudziądzcy napastnicy nie zdążyli z finalizacją akcji.

- Uznałem, że będzie lepiej jak zagram do Janusza lub Piotra - tłumaczył Frańczak. - Trudno mi było uderzyć na bramkę rywali, bo obaj stoperzy wbiegli między mnie i bramkarza i skrócili kąt. Piłkę trudno byłoby zmieścić. Szkoda okazji, bo nie wiadomo jak mecz by się potoczył, jeśli zdobylibyśmy bramkę.

Uspokojenie na boisku

Potem gra się uspokoiła. Piłkarze walczyli przede wszystkim w środku pola. Jednak żadnej ze stron nie udało się zdominować przeciwnika. Tempo było rwane. Ponad przeciętność wyróżniał się Prejuce Nakoulma. Piłkarz z Burkina Faso dryblował, długo utrzymywał się przy piłce i ściągał na siebie uwagę dwóch piłkarzy Olimpii, po czym odgrywał do wolnych kolegów.

- To dobry zawodnik i ciężko się przeciwko niemu grało - mówił stoper Maciej Dąbrowski. - Jeśli miało się go przed sobą około metra, to było łatwiej odebrać mu piłkę. Gorzej było w wypadku, gdy się odwrócił plecami i był blisko. Wtedy było trudniej z jego powstrzymaniem. Jednak w miarę upływu czasu, widząc, że akcje nie przynoszą efektu. schodził na boki - opisywał gracz biało-zielonych.

W ostatnim kwadransie częściej przy piłce byli gospodarze, ale niewiele z tego wynikało.

Szybka kara

Lepiej po przerwie zaczęli przyjezdni. Hubert Kościukie-wicz podaniem na wolne pole wyprowadził Dziedzica. Ten wbiegł w pole karne, zgubił ob-rońców, ale z ostrego kąta strzelił w boczną siatkę. Wydawało się, że podobnie jak w Stróżach druga część meczu będzie należała do grudziądzan. Nic z tego. Chwilę później Olimpia straciła gola, choć nic na to nie wskazywało. Z prawej dośrodkował Michał Zuber, a w "16" najwyżej wyskoczył Nildo, który główką pokonał Michała Wróbla.

Po stracie gola grudziądzanie przez kilka minut nie potrafili odzyskać właściwego rytmu gry. Dopiero w 61. min składną akcję celnym strzałem zakończył Frańczak, ale pewnie w bramce spisał się Sergiusz Prusak. Potem bliski pokonania bramkarza Bogdanki był Ruszkul. Jednak po jego pierwszym strzale piłka o centymetry minęła słupek, a po drugim skuteczną interwencją popisał się Prusak.

Ryzyko i drugi cios

W ostatnim kwadransie trener Marcin Kaczmarek postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął obrońcę Marcina Kokoszkę i wprowadził napastnika Łukasza Tumicza. Bartłomiej Kowalski przeszedł ze środa obrony na prawą. Na jego miejsce cofnął się Kościukiewicz. Grudziądza-nie grali 3 pomocnikami i 3 napastnikami. - Nie mieliśmy czego bronić, a przegrać 0:1 czy 0:2, to żadna różnica - tłumaczył szkoleniowiec.
Grudziądzanie dążyli do zmiany niekorzystnego wyniku i nadziali się na kontrę. Nako-ulma uciekł rywalom i strzałem w krótki róg ustalił wynik.

- On biegł z piłką wzdłuż pola bramkowego i schodził do środka, dlatego myślałem, że będzie próbował uderzyć po długim słupku - wyjaśniał Michał Wróbel, bramkarz Olimpii. - Jednak w jednej chwili strzelił w krótki róg. Piłkę miałem prawie na rękawicy, ale strzał był silny i piłka poszła po palcach - dodał.

Drugie spotkanie z pierw-szoligową rzeczywistością okazało się brutalne dla piłkarzy Olimpii. Okazja do rehabilitacji już w najbliższą sobotę i to przed własną pub-licznością, kiedy grudziądza- nie podejmą GKS Katowice.











Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska