Dziwnie mi tak jakoś - mówiła wczoraj speszona kobieta, gdy w naszej redakcji czekała na przyjazd Polsatu i TVP1. - W życiu nie myślałam, że najpierw w gazecie, a potem w telewizji będę, ale może to i dobrze. Bo na razie jest źle.
67-letnia kobieta od prawie trzech lat jest bezdomna. - Syn wziął mój dowód osobisty i mnie wymeldował. Potem mnie wygnał, a mieszkanie sprzedał - mówiła nam bydgoszczanka.
Kiedyś mieszkała w bloku na bydgoskich Bartodziejach. Teraz nocami koczuje na klatkach schodowych na tym osiedlu. Pani Irena na bezdomną nie wygląda. Jak może, tak dba o siebie. Przedwczoraj wieczorem kilku łobuzów ją pobiło. - Nie myśleli, że jestem bezdomna. Chcieli pieniądze - dodaje starsza pani.
Bydgoszczanka nie korzysta z opieki społecznej. Po ponad 30 latach pracy dostaje 1400 złotych emerytury, z tego prawie połowę odciąga jej komornik. - To za zaległy kredyt, który zaciągnął mój syn, a rat nie płaci - zaznacza emerytka. Mogłaby się denerwować, ale zawsze mówi tak wolno i spokojnie. - Na jedzenie i leki jakoś wystarcza, na pokój już nie.
Przeczytaj także: Pani Irena z Bydgoszczy od trzech lat jest bezdomna. - Syn mnie domu pozbawił - mówi [wideo]
Po naszych artykułach ruszyła lawina pomocy od Czytelników i internautów. Jedni proponują, żeby święta spędziła w ich domach. Pewna samotna bydgoszczanka chce, aby pani Irena zamieszkała z nią na stałe. Nawet dom pomocy społecznej z Kowala się odezwał. Oferuje jej lokal w placówce.
- Niech syn stanie przed sądem - domagają się inni.
- Była rozprawa w sądzie, ale ją umorzono. Tak samo, jak w prokuraturze - kontynuuje emerytka opierając się o kulę. - To dlatego mam, jak mam.
Kto inny mówił: - Może ta pani przyłożyła rękę do tego, że syn tak się wobec niej zachował. Wątpię, żeby ktoś normalny wyrzucił na ulicę z domu matkę, która nic mu nie zrobiła.O synu są opinie, bo jego znajomi się wypowiadają. Dotrzeć do niego nam się jednak nie udało. Zapadł się, jak kamień w wodę.
Ilu ludzi, tyle opinii. Jedno jest pewne. Kobieta, winna czy niewinna, nie powinna być pozbawiona dachu nad głową. Wczoraj przyjechała telewizja. Chce spędzić z panią Ireną całą dobę. Ekipa telewizyjna w jeden dzień zobaczy, w jakich warunkach starsza kobieta żyje od paru lat.
- A ja do pani przyjdę w piątek opowiedzieć, jak było - zapowiedziała mi wczoraj pani Irena, zanim odjechała z telewizją zaprezentować "swoje" rewiry.
Czytaj e-wydanie »