Tak było ostatnio w stołecznym Muzeum Narodowym za sprawą dziwnej wystawy. Dziwnej, bo sprzecznej z duchem czasów. Zaprezentowano malarstwo narodów Północy z przełomu XIX i XX wieku. Kilkaset dzieł sztuki i niemal żadnego nazwiska, które statystycznemu Polakowi kojarzyłoby się z czymkolwiek. No, może z wyjątkiem jednego, mało znanego obrazu Muncha i kilku polskich malarzy, których dzieła „komentowały” obrazy Skandynawów i Finów.
Tematyka dzieł również de mode: sceny z życia rybaków, pejzaże, martwe natury, domowe scenki utrwalone w nieczęstych promieniach północnego słońca.
Skąd zatem te tłumy? Skąd niezwykła fama, jaka towarzyszyła tej wystawie? Rzecz na pewno godna uwagi socjologów. Mam i swoje hipotezy. Po pierwsze – głód realizmu w czasach, w których trendy wyznacza awangarda, a rzeczywistość syntetycznie przetworzona stała się naszą codziennością. IKEA wiesza nam na ścianach raczej Andy Warhola, niż niderlandzkiego wirtuoza pędzla Fransa Halsa. Po drugie – spokój i harmonia, które epatują z północnych obrazów. To jest świat, który – nawet jeśli ubrany w staromodne surduty i koronkowe suknie, jest dziwnie bliski, pozostaje naszym światem w czasie, w którym zmiana jest doktryną, a „innowacyjność” stała się świętym zaklęciem.
Owszem, to malarstwo to również pożegnanie z odchodzącą nieuchronnie epoką. Te uchylone już drzwi do NOWEGO, które wdarło się wówczas do Europy ciekawi ludzi Północy, skłania ich do eksperymentów, ale nie do końca przekonuje. To pożegnanie ze sztuką, która ma jeszcze zdolność łączenia wszystkich klas i stanów. Jak udowadnia ogromne zainteresowanie warszawska wystawą – pożegnanie przedwczesne.
Na warszawską wystawę spoglądam z perspektywy otwartej w tym samym czasie wystawy dyplomowej studentów Wydziału Sztuk Pięknych UMK. Przyglądam się tym toruńskim wystawom bacznie, bo interesuje mnie co rządzi wyobraźnią współczesnych artystów. I od lat wracam z tych wystaw jak zbity pies, bo oglądam sztukę, która kopie, gryzie i opluwa. Krzyczy, ale odpowiada jej tylko echo z własnej bańki. Przegląda się w lustrze, ale dostrzega jedynie bliki. Prowadzi dialog, nie słuchając interlokutorów. I najważniejsze - nie czuje się zobowiązana, aby mówić o ludziach i czasach, w których jest zawieszona. Więc jeśli za sto lat ktoś poukłada te dzieła w wystawę, o czym będzie ta opowieść? I kto będzie chciał ją oglądać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
Polecane oferty
kup teraz

HUAWEI Watch Fit 2 Active Czarny
Ekran AMOLED o przekątnej 1.74 cala z ultrawąskimi…
kup teraz

Withings ScanWatch (HWA09-model 3-All-Int)
Withings ScanwatchPierwszy hybrydowy smartwatch z …
kup teraz

Samsung Galaxy Watch5 Pro SM-R920 45mm Czarny
Waga: 46,5 gWymiary: 45,4 x 45,4 x 10,5 mmTyp (dam…
kup teraz

Amazfit GTS 3 Czarny
Amazfit GTS 3 Graphite Black Amazfit GTS 3 to potę…
kup teraz

Amazfit GTR 3 Pro Brązowy
Duży ekran Ultra HD Amoled. Zaprojektowany w klasy…
kup teraz

GARMIN Fenix 7 Srebrno-szary (100254001)
Jest 7 dni w tygodniu, a zegarki z serii fēnix 7 s…
iPolitycznie - Robert Telus o rozwiązaniu problemu zboża - skrót