Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po śmierci Pawła Adamowicza. Najwyższa cena [komentarz]

Wojciech Potocki
Paweł Adamowicz zmarł w poniedziałek (14 gryudnia) po ataku nożownika.
Paweł Adamowicz zmarł w poniedziałek (14 gryudnia) po ataku nożownika. Karolina Misztal
Gdańsk jest szczodry. Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności. Za to wszystko wam serdecznie dziękuję. Na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam”. To są ostatnie słowa Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, miasta wolności i „Solidarności”.

Nie potrafię pojąć tej śmierci. Nie mogę się z nią pogodzić. Zaatakował człowiek, który prawdopodobnie jest niezrównoważony psychicznie. Jednak pomysły, cele, podsuwają takim ludziom ci, których uważamy za normalnych. Język nienawiści, szukanie winnych w sytuacjach będących często wynikiem naszych własnych wyborów i czynów, to chleb powszedni życia publicznego w Polsce ostatnich lat. Dlatego trudno nie utożsamiać tego, co stało się w niedzielę wieczorem z kondycją naszej demokracji i poziomem debaty politycznej.

To my, obywatele, takich polityków wybieramy. To my, media, takich polityków zapraszamy do telewizyjnego studia, przed mikrofony radia, na łamy gazet. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za tę tragedię. Nie potrafiliśmy powstrzymać mowy nienawiści. Wielokrotnie ją podsycaliśmy.

Ostatnie słowa prezydenta, który przez 20 lat służby publicznej przeszedł głęboką przemianę, dokonał niejednokrotnie rewizji swoich poglądów w stronę otwartości i współczucia wobec wykluczonych, poruszają. Ośmielę się nawet stwierdzić - choć w obliczu tak bezsensownej śmierci wszyscyśmy winni zachować powściągliwość - że śmierć prezydenta Gdańska jest symbolem, ostatnim dzwonem dla tych, którzy do niedzielnego wieczora upatrywali swojej politycznej szansy w podziale społeczeństwa na dwie Polski. Bez wątpienia jest to dla nas, Polaków, doświadczenie graniczne. Żyliśmy w kokonie, teraz kokon pękł. To koniec uczenia się demokracji. Przecież na miejscu Pawła Adamowicza mógł być każdy z nas. I jeśli spektakl nienawiści, histeryczna żądza władzy i pozorowanie pomocy wykluczonym się nie skończy, będziemy musieli ze spuszczoną głową przyznać: niczego się nie nauczyliśmy, nie potrafimy wyciągnąć wniosków z przeszłości ani zbudować mądrej i sprawiedliwej przyszłości. Czy nadal będziemy tak przyzwyczajeni do cierpienia, że sami musimy sobie je zadawać. Każdego dnia?

Jurku, nie rezygnuj z szefowania Orkiestrze! To Ty wydźwignąłeś dobro w Polsce na wyżyny. Nie dziwię się, że opadłeś z sił po tragedii. Tacy jak Ty, namawiający do solidarności, do czynienia dobra, wzywający do współpracy, są Polsce potrzebni jak nigdy do tej pory.

I raz na zawsze odsuńmy od polityki haniebnych jątrzycieli zbijających na cudzym nieszczęściu swój kapitał. Ci, którzy naprawdę chcą dobra Polaków, nie używają słów raniących serce jak nóż.

Serce Pawła Adamowicza zapłaciło najwyższą cenę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska