Politolog: Wiarę w zwycięstwo ma chyba tylko premier Ewa Kopacz

Z najnowszego sondażu poparcia partyjnego dla TVN24 wynika, że w Sejmie znalazłoby się siedem ugrupowań: PiS - 33 proc. poparcia; PO - 22 proc.; Zjednoczona Lewica - 8 proc.; KORWiN - 7 proc.; PSL i Nowoczesna Petru - 6 proc. i Kukiz’15 - 5 proc. Uda się złożyć z tych puzzli rząd?
33-procentowe poparcie nie da Prawu i Sprawiedliwości większości, co wymusiłoby dobranie koalicjanta, a problem polega na tym, że nie ma chętnych do koalicji z PiS. Wszyscy pamiętają doświadczenia Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Pod względem współpracy Jarosław Kaczyński aż tak się nie zmienił, co widać po relacjach z wewnętrznymi koalicjantami - Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobro. Podejrzewam, że im bliżej będzie do wyborów, tym wyborcy zaczną myśleć taktycznie: czy nie głosować na pewniaków, którzy przekroczą próg? Wtedy w Sejmie nie będzie 7 partii, a może tylko 5 lub nawet 4? Jeżeli nie powstanie rząd mniejszościowy z koalicją parlamentarną, czeka nas drugie podejście w Sejmie, a później ruch będzie należał do prezydenta. Wtedy posłowie zaczną się martwić o możliwą utratę stanowisk pracy i zazwyczaj, jak to było z Markiem Belką - rząd się jednak powołuje. Powstaje rząd techniczny. W tym wariancie zyska prezydent Andrzej Duda, który zostałby mocnym patronem rządu, jak kiedyś Aleksander Kwaśniewski dla Marka Belki.

Może się to skończyć kolejnymi wyborami w tym roku?
Wszystko jest możliwe. Tylko powtórzę, do wyborów mamy jeszcze miesiąc, w tym czasie zawsze w badaniach było więcej partii niż rzeczywiście wchodziło do parlamentu. Wyborcy Kukiza mogą zagłosować na PiS i wtedy powiększy się różnica między dużymi a mniejszymi ugrupowaniami.

Czyli PiS poparcie może jeszcze wzrosnąć?
To jest bardzo prawdopodobne. Kampania toczy się wokół kwestii uchodźców, a ten problem nie zostanie szybko rozwiązany. PiS to sprzyja. Partii Jarosława Kaczyńskiego pomógł też ostatnio prezydent Duda proponując wcześniejsze emerytury.

Zwycięski PiS nie przekonałby Zjednoczonej Lewicy lub PSL do poparcia?
PSL nie wejdzie do koalicji, bo ma podobny elektorat i ludowcy mogliby podzielić los Samoobrony. Współpraca z PO jest dla nich bezpieczna. Dla Zjednoczonej Lewicy koalicja z PiS byłaby politycznym samobójstwem. Pozostaje KORWiN, który mógłby zgadzać się z PiS w kwestiach światopoglądowych, ale na pewno nie w gospodarczych. PiS ma program socjalny, a KORWiN - skrajnie liberalny. Najbezpieczniejszym koalicjantem i najwygodniejszym byłby Kukiz. Prezes Kaczyński szybko podporządkowałby ich sobie. A i ten klub - o ile dostanie się do Sejmu - nie przetrwa w nim długo. W pospolitym ruszeniu nie ma wspólnego mianownika.

Ryszardowi Petru byłoby bliżej do PO?
Nowoczesna reprezentuje “liberalizm z ludzką twarzą”. Nie strawią agresji i oszołomstwa. Skoro chcą obciąć koszty działania państwa, to z PiS nie jest im pod drodze.

Ktoś w PO wierzy jeszcze w zwycięstwo?
Tam wiarę w zwycięstwo ma chyba tylko premier Ewa Kopacz. Choć nie jest to polityk formatu Donalda Tuska, to z uznaniem można mówić o jej waleczności. Pani premier - w przeciwieństwie do Tuska - nie uzbroi działaczy w pierwiastek ideowy. Posłowie PO już rozglądają się za szalupami ratunkowymi i szykują się do przezimowania czterech lat w opozycji. Mam wrażenie, że takie przekonanie panuje w partii, a Kopacz jednak stara się ich pobudzić do walki. Jeśli w Sejmie znalazłyby się: PiS, PO, Lewica, PSL i Petru, to PiS nie miałby większości. Wtedy PO mogłaby powołać gabinet razem z Lewicą i PSL. Rządy bez największych partii były popularne w latach 90. na Słowacji czy na Litwie.