Sukces torunianie przypieczętowali we wtorek w Radomiu. Wygrali w hali Rosy 80:79, odrabiając 16 punktów straty po przerwie. -
Przede wszystkim dziękuję trenerowi Rosy "Kamykowi" i jego drużynie. Stworzyliśmy trzy super widowiska. Wygraliśmy 3:0, ale to była świetna promocja koszykówki - podkreśla trener Jacek Winnicki.
- W tym meczu zadecydowała siła charakteru zespołu pod kapitanem "Wiśnią". Źle nam się to układało od początku, ale w pewnym momencie znaleźliśmy rytm. W 1. połowie straciliśmy 53 punkty, w 3. kwarcie 25, a w ostatniej tylko 11. Otworzył się atak, a końcówka to sami wszyscy widzieliśmy. Koszykarski bóg był tym razem po naszej stronie. To prawda, "wylała" się ta piłka Sokołowskiemu z kosza w ostatniej akcji. To była jednak ogromna determinacja naszych zawodników. Rosa grała świetny mecz i nie jest łatwo wybronić taki zespół - dodaje szkoleniowiec.
Tak Polski Cukier Toruń wyrwał zwycięstwo w Radomiu
Polski Cukier teraz czeka na rywala. W drugiej parze Anwil prowadzi z Czarnymi 2:1, kolejny mecz, może już ostatni, w czwartek w Słupsku. - To ogromy sukces, frajda, cieszymy się z tego. To jest jednak dopiero 4. miejsce, odpoczywamy, czekamy na rywala i to nie jest ostatnie słowo Twardych Pierników. Nie rozważamy na kogo lepiej trafić. Niech się inni martwią, że grają z nami - mówi Winnicki.
- Mieliśmy w trakcie sezonu duży kryzys po świetnym początku sezonu, mogliśmy nie wejść do play off, choć przegraliśmy tylko dwa mecze w pierwszej rundzie. Oglądaliśmy naszą grę, zmienialiśmy taktykę, szukaliśmy rytmu. W kilku meczach mieliśmy trochę szczęścia, przełamaliśmy passę i zaczęliśmy wierzyć w to wszystko. Wyjście z -17 w pierwszym i kluczowym meczu z Rosą świadczy, że ten zespół się scalił, czuje się mocny mentalnie. Przystąpimy do półfinału z otwartą przyłbicą - zapowiada szkoleniowiec Twardych Pierników.