GTK Gliwice - Polski Cukier Toruń 83:97 (21:26, 20:25, 18:21, 24:25)
GTK: Hooker 12 (1), Salamonik 12 (1), Williams 7, Piechowicz 6 (1), Morgan 4 oraz Ratajczak 15, Radwański 13 (1), Pieloch 7 (1), Skibniewski 7 (1), 9 as.
POLSKI CUKIER: Cel 22 (2), Gruszecki 13 (2), 5 as., Cosey 11 (2), 6 zb., 5 as., Mbodj 8, Wiśniewski 3 (1) oraz Sulima 14, 9 zb., Diduszko 13 (1), Krefft 6 (2), Śnieg 4, Perka 3 (1).
Gospodarze rozpoczęli od mocnej i wysokiej obrony, która kilka minut wybijała torunian z rytmu. Początkowo więc to GTK prowadził po zespołowych akcjach. Z czasem twardniała defensywa Polskiego Cukru, skuteczny był Aaron Cel i po kontrach zrobiło się 11:16.
W zespole gospodarzy wyróżniali się weterani pod koszem: Maciej Salamonik oraz rezerwowy Łukasz Ratajczak. Za to z powodzeniem udało się wyłączyć z gry Jonathana Williamsa. Lider GTK, pilnowany przede wszystkim przez Łukasza Wiśniewskiego i w całym meczu trafił tylko 3 razy z gry.
Amerykanin wrócił do gry po kilku minutach na ławce, wtedy zagrał dwie skuteczne akcje, ale Polski Cukier przejmował już inicjatywę na parkiecie. Tym razem nie potrzebował do tego Glenna Coseya, który do przerwy nie trafił żadnego z pięciu rzutów z gry i ograniczył się do 2 asyst.
Trener Dejan Mihevc miał jednak komfort wyboru w tym meczu. Zawodnicy z ławki zdobyli w 1. połowie aż 23 punkty. W roli rozgrywającego sprawdzał się Tomasz Śnieg, pod koszem dominował Krzysztof Sulima (10 pkt i 5 zb. do przerwy).
W drugiej połowie wicemistrzowie Polski panowali na parkiecie, a w 3. kwarcie ich przewaga urosła do 14 punktów. Bardzo aktywny był Karol Gruszecki, trafił także w końcu z dystansu Cosey, choć to z pewnością nie był jego mecz. To po jego stratach gospodarze w ostatniej kwarcie zmniejszyli straty poniżej 10 punktów.
Trener Mihevc zdecydował się na przerwę, żeby uporządkować szyki. Po powrocie na parkiet jego zespół przygotowanych akcjach dwukrotnie trafiał z dystansu i na parkiecie znowu zapanował spokój.