Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Cukier Toruń rozbił się o gdyński mur [zdjęcia]

(jp)
Torunianie próbowali na wszelkie sposoby zatrzymać Anthony Hickeya, ale bez efektów.
Torunianie próbowali na wszelkie sposoby zatrzymać Anthony Hickeya, ale bez efektów. Sławomir Kowalski
Gdyńska młodzież rozgryzła Twarde Pierniki. Polski Cukier Toruń po trzech zwycięstwach z rzędu przegrał u siebie z Asseco Gdynia.

POLSKI CUKIER TORUŃ - ASSECO GDYNIA 79:83 (23:14, 15:27, 16:25, 25:17)

POLSKI CUKIER: Gibson 22 (1), Kornijenko 7, 13 zb., Michalak 3 (1), Wiśniewski 13 (1), 8 as., Milosević 7 oraz Cummings 18 (4), Sulima 6, Perka 2, Michalski 1, Bochno 0.
ASSECO: Hickey 25 (1), 5 as., Matczak 17 (3), Żołnierewicz 8, Frasunkiewicz 11 (3), Parzeński 6 oraz Szczotka 10, Kowalczyk 4, Kaplanović 2.

Polski Cukier w trzech poprzednich meczach zdobywał średnio prawie 90 punktów. Tym razem miał zmierzyć się nie tylko z jedną z najmłodszych ekip w lidze, ale i jedną z najlepiej broniących. Torunianie dobrze pamiętali lanie od Asseco w jednym ze sparingów i zaczęli mecz bardzo skoncentrowani.

Wysokie prowadzenie (10:2) uśpiło gospodarzy, a gdynianie szybko się pozbierali. Przede wszystkim mocno pilnowali Danny’ego Gibsona, ale z czasem wszystkim torunianom grało się trudniej pod presją. Mecz stawał się coraz twardszy, co pasowało gościom. W 13 min. Filip Matczak popisał się akcją 3+1, z dystansu dołożył Frasunkiewicz i było już tylko 25:23. Przestały wpadać rzuty z dystansu, niewiele tym razem wnieśli do gry zmiennicy. Skuteczność Polskiego Cukru do przerwy spadła do 46 proc.

Po przerwie było już tylko gorzej. Torunianie popełniali mnóstwo prostych błędów: podawali piłkę w ręce rywali, zostawiali Frasunkiewicza samego na dystansie, prezentowali rywalom skuteczne akcje z faulem. Wszyscy wyglądali, jakby dopiero wstali z łóżka. Trener Jacek Winnicki jedynie bezradnie mógł rozkładać ręce.

- Nie było w naszej grze agresji i zespołowości z poprzedniego meczu. Ostrzegałem przed Asseco, a wszyscy byli jeszcze myślami przy zwycięstwie z Czarnymi - podsumował później szkoleniowiec.

W 34. minucie przewaga Asseco wynosiła już 9 pkt (46:55), a potem jeszcze więcej. Gospodarzy przy życiu trzymały się cztery „trójki” Cummingsa. Torunianie walczyli do końca. W 38. minucie w beznadziejnej sytuacji z dystansu przymierzył Wiśniewski i było 71:76, ale potem nie trafili trzech kolejnych rzutów z daleka, za to Hickey prawie się nie mylił z półdystansu.

Tane Spasev, trener Asseco: - Przyjechaliśmy po porażce z Rosą u siebie i w dodatku źle zagraliśmy w 1. kwarcie, ale potem moi młodzi graczy potrafili dobrze zareagować. Jestem z tego zadwoolony, tym bardziej, że w ostatnich 14 dniach rozegraliśmy pięć spotkań i zawodnicy mogli być zmęczeni. To dla nas duży sukces, że pokonaliśmy zespół z takim potencjałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska