Legia Warszawa - Anwil Włocławek 72:103 (16:29, 25:23, 12:25, 19:26)
LEGIA: Karolak 13 (3), Kowalczyk 11, Patiejew 10, Soluade 5, Kołodziej 2 oraz Prewitt 23 (3), Rubinsztejn 6, Pinder 2, Konopatzki 0, Nowerski 0, Sadowski 0.
ANWIL: Sobin 14, Marković 11 (1), Simon 9 (1), Łączyński 6 (2), 6 as., Kostrzewski 2 oraz Szewczyk 21 (1), 8 zb., Zyskowski 19 (5), Michalak 12, Broussard 7, 5 as., Wadowski 2, Parzeński 0.
Kto by się spodziewał, że mecz Legii z Anwilem będzie hitem kolejki. A jeszcze mniej pewnie przypuszczało, że Legia do tego spotkania przystąpi z lepszym bilansem. - Musimy grać szybko, żeby Anwil nie zdążył ustawiać swojej obrony strefowej - powiedział trener Tane Spasev.
Problem w tym, że to włocławianie byli szybsi i agresywniejsi. Anwil po szybkich akcjach Jopisa Sobina i Chase'a Simona rozpoczął od prowadzenia 9:0. W Warszawie nie ma jednak tak łatwo, o czym ostatnio przekonał się Polski Cukier.
Legia odpowiedziała serią 8 punktów. Mistrzowie Polski mieli bardzo dużą przewagę, Spasev nie miał odpowiedzi na akcje Sobina i Szymona Szewczyka. Dzięki temu otwierały się taże pozycje na dystansie i tam także nie drżała ręka włocławianom (4/6 w 1. kwarcie). Dzięki temu przewaga urosła do 10 punktów - 25:15, a na koniec kwarty nawet do 13.
Wejście smoka z lawki zaliczył Jarosław Zyskowski, który był niemal bezbłędny do przerwy (17 pkt i 5/5 za 3). Po jego trafieniach z dystansu Anwil odskoczył na 20 punktów w 2. kwarcie.
Legię przy życiu utrzymał Omar Prewitt, który wziął sprawy we własne ręce (19 pkt i 6/8 z gry do przerwy). Przewaga błyskawicznie stopniała o połowę, choć Igor Milicić dwa razy przerywał grę. Do przerwy różnica wyniosła 11 punktów i wszystko było jeszcze możliwe.
Po przerwie emocje jednak skończyły się bardzo szybko. Najpierw co prawda Legia zbliżyła się na dystans 6 punktów, ale włocławianie ani na chwilę nie stracili panowania nad meczem. W 2. połowie pozwolili Prewittowi na 4 punkty, cały zespół bardzo solidnie zaprezentował się w defensywie, dominował pod tablicami i jeszcze w 3. kwarcie przewaga urosła do 25 punktów.
Konsekwencją dobrej obrony była efektowna i skuteczna ofensywa. Po przerwie "trójki" już tak nie wpadały, ale cały mecz Anwil zakończył ze skutecznością z gry prawie 60 procent i 27 asystami.