A jak to jest z dostępnością do ucha szefa gminy czy powiatu, sprawdziliśmy już teraz.
Finster nie do pobicia
Postanowiliśmy zapytać, jak to jest z dostępem do służbowego numeru telefonu. W powiecie sępoleńskim - naprawdę różnie. Jedni uważają, że komórka, za którą płacą podatnicy, jest tylko do użytku urzędniczego. Inni zapewniają, że każdy może dzwonić od rana do wieczora. Żaden z samorządowców nie pobił jednak burmistrza Chojnic, który podawał swój telefon w rubryce "Ludzie mówią" i prosił - dzwońcie do mnie, chcę wiedzieć, co dzieje się na ulicach.
Pies szczeka
- Czy ja udostępniam komórkę na naszych stronach internetowych? - pyta burmistrz Więcborka. Pani sekretarka podpowiada, że nie. - No tak, inaczej oka bym nie zmrużył - mówi Paweł Toczko. - Ludzie znają mój numer domowy, nie jest zastrzeżony, jestem w książce telefonicznej. I nie ukrywam, że mieszkańcy dzwonią do mnie nawet w niedzielę rano. A że pies szczeka albo że drzewo się przewróciło.
Służbową komórkę burmistrza Wojciecha Głomskiego mają pracownicy i te służby, które mieć powinny. - Jestem dostępny niemal cały czas - zapewnia "Pomorską". - Komórki nie kryję, zresztą dzwoni pani na nią i odbieram na urlopie, ale i jakoś szczególnie nie podaję. Mieszkańcy mają ją i wiem, że sobie przekazują. Tajemnicy z niej nie robię.
Numerów służbowych komórek strzegą wójt Sośna i burmistrz Sępólna.
Nie kryję
Wicestarościna Sępólna Barbara Wiśniewska komórkę daje wszem i wobec.
- To numer służbowy, powszechnie dostępny - mówi. - Im więcej ludzi do mnie dzwoni, tym lepiej. To ma oczywiście swoje plusy i minusy. W powiecie numery mamy podobne, tylko końcówki się zmieniają.
Słowa samorządowców mogą zweryfikować tylko Czytelnicy. Zapraszamy do dyskusji na forum.