I natychmiast sobie odpowiedział: żeby z "prezydenta" - tak go nazwał - Putina zrobić bohatera. I to dowód, że polska polityka jest na "najniższym poziomie". Nie wiem, jaką miarę stosują do obliczania poziomu swojej polityki zagranicznej bracia Kaczyńscy. Domyślam się, że chodzi o poziom gigantów, a tu ciągle pojawia się rozmiar lilipuci. Za czasów rządów braci niemal cała Europa i trzy czwarte Polaków drwiły sobie z ich mocarstwowych kompleksów popartych głównie bogatą fantazją.
We wtorek wieczorem przez kilka godzin śledziłem światowe programy informacyjne TV. Począwszy od brytyjskich i amerykańskich aż po niemieckie i rosyjskie. Wszystkie poświęciły najmniej kilkanaście minut na relacje z Gdańska. W ten sposób miliony widzów dowiedziały się, że wojna wybuchła w Polsce, że pierwsi biliśmy się bohatersko, że był rozbiór Polski i Katyń, a jest -"Gdansk", a nie "Danzig". Już choćby dlatego warto było zapraszać premiera Putina, nie mówiąc o normalizacji stosunków z Rosją. Tymczasem prezes Kaczyński nie chce oddać nawet guzika z munduru żołnierzy IV RP.
Ale ten z Westerplatte warto było urwać, bo jest z zupełnie innej epoki.