Przed Bożym Narodzeniem rośnie sprzedaż miodu. Na wigilijnym stole miód symbolizuje szczęście i radość.
Skrajne opinie na temat ukraińskiego miodu
Coraz częściej na polskie stoły trafiają mieszanki miodów z różnych stron świata. Polska eksportuje głównie miód z Chin i Ukrainy.
- Ukraina, będąca jednym z największych światowych dostawców miodu, zapewnia produkt wysokiej jakości, wspierając tym samym stabilność zaopatrzenia. Z kolei miód importowany z Chin, dzięki swojej dostępności i przystępnej cenie, jest wykorzystywany głównie w produkcji mieszanek na rynki masowe - mówi Przemysław Rujna, sekretarz Polskiej Izby Miodu, która zrzesza firmy skupujące miód.
Miody spoza Unii Europejskiej budzą obawy klientów ze względu na sposób prowadzenia upraw, znacznie mniej restrykcyjny niż w Europie. Chodzi przede wszystkim o użycie pestycydów, które przenikają do miodu. Inne są też metody leczenia pszczół. - Każda partia miodu, zanim zostanie dopuszczona na krajowy rynek, jest skrupulatnie badana - zapewnia Rujna.
Niska wartość prozdrowotna miodu
Jednak Laboratorium Badania Jakości Produktów Pszczelich w Instytucie Ogrodnictwa- Państwowy Instytut Badawczy ma zastrzeżenia do jakości ukraińskiego miodu: - Tylko trzy spośród poddanych analizie 20 próbek miodu z Ukrainy były wolne od pozostałości środków ochrony roślin. W pozostałych miodach najczęściej wykrywano insektycydy neonikotynowe (tiachlopryd lub acetamipryd) lub glifosat. W czterech próbach stwierdzono pozostałości wszystkich substancji.
Zastrzeżenia naukowców wzbudza też wartość tzw. liczby diastazowej oraz zawartość aminokwasu proliny - to parametry określające aktywność enzymów w miodzie.
- Wskazują na niską jakość miodu z Ukrainy - ocenia zespół badaczy z Zakładu Pszczelnictwa. - Można przypuszczać, że aktywność antyoksydacyjna, przeciwzapalna lub przeciwbakteryjna tych miodów jest słaba. Z punktu widzenia potrzeb człowieka, nie stanowią produktów o pożądanych, wysokich właściwościach prozdrowotnych.
Kara za sfałszowanie miodu jest niska
Z danych Eurostatu wynika, że w 2023 r. Ukraina zajęła drugie miejsce pod względem eksportu miodu do UE i stale on rośnie. Dlatego Ministerstwo Polityki Agrarnej i Żywności Ukrainy podniosło wymagania wobec producentów miodu - mają trzy lata do dostosowanie go do standardów obowiązujących w UE.
Czy to wpłynie na polskich pszczelarzy?
- Już wpływa i to znacznie - odpowiada Sławomir Wnuk, pszczelarz z Lniana w powiecie świeckim. - Odkąd ukraiński miód zalewa nasz rynek, nie możemy sprzedać miodu w hurtowniach. Cztery lata temu w Toruniu za kilogram miodu rzepakowego płacili mi 14 zł, w 2023 roku - 11,50 zł, a w bieżącym roku - poniżej 10 zł i w ogóle przestali go skupować. A miód rzepakowy po roku - dwóch zacznie fermentować, więc cała moja praca pójdzie na marne.
Sławomir Wnuk zwraca uwagę na oszustwa w jego branży. Uważa, że będą się nasilać. - Kary za narkotyki i inne przestępstwa są surowe, a grzywna za sfałszowanie miodu wynosi 1500 zł, dlatego miody są podrabiane na potęgę i to coraz bardziej wyszukanymi metodami - podkreśla Wnuk. - Dowiedziałem się, że Polska planuje wdrożyć testy jakości miodu w oparciu o zawartość DNA pszczół. Musieli to wprowadzić Niemcy, bo okazało się, że 80 procent miodów eksportowanych do Niemiec nie zawierało DNA pszczół albo w znikomych ilościach.
Nie wystarczyło zbadanie miodu pod kątem zawartości pyłku kwiatowego czy liczby diastazowej. - Bo to wszystko można wprószyć do płynu nazwanego miodem, ale DNA pszczoły już nie - wyjaśnia Wnuk.
