Nie wyobrażam sobie bowiem, by premier Władimir Putin usiłował - jak od 70 lat ZSRR i Federacja Rosyjska - zakłamywać czy usprawiedliwiać mord katyński. Władze Rosji wiedzą, że wywoła to już nie żal i pretensje, ale wściekłość Polaków. Jak długo bowiem można kłamać w tak oczywistej sprawie? Może dla przeciętnego Rosjanina zbrodnia na polskich jeńcach wojennych jest jedną z wielu, jakich dopuścił się Stalin. Dla nas wszakże to sprawa, której już nie można załatwić jakimikolwiek półśrodkami!
Prawicowi politycy i komentatorzy w Polsce twierdzą, że Rosjanie robią propagandowy spektakl. Ja mam nadzieję (a może jestem tylko naiwny), że uroczystości w Lesie Katyńskim będą początkiem rzeczywistego przełomu. Zapewne Rosja jest bardziej potrzebna Polsce, aniżeli na odwrót, lecz z silną Polską w Unii Europejskiej trzeba będzie się prędzej czy później liczyć. To prawda, że silniejsi zawsze rozdawali w świecie karty, ale ten świat jest dzisiaj - jak nigdy - powiązany setkami zależności.
Z niecierpliwością zatem czekam na wystąpienie Putina, który prawdopodobnie będzie znów prezydentem Rosji. I tylko od niego zależy, czy Rosja w oczach Polaków będzie normalnym sąsiadem.