https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinnie z żywiołami

Iwona Woźniak
Ta praca to jego pasja. - Nie boję się  podejmowania ryzyka - mówi st. ogn. Marek  Zwolenkiewicz z PSP w Żninie.
Ta praca to jego pasja. - Nie boję się podejmowania ryzyka - mówi st. ogn. Marek Zwolenkiewicz z PSP w Żninie. Fot. ARCHIWUM DOMOWE
Miał 12 lat, gdy wstąpił w szeregi młodzieżowej drużyny OSP w Złotnikach. - Nikt mnie do tego nie namawiał. To u nas tradycja rodzinna - mówi st. ogn. Marek Zwolenkiewicz z PSP w Żninie.

Ze strażą związany jest ojciec Marka. Pełni funkcję naczelnika OSP w Złotnikach. To on zaszczepił w synu potrzebę niesienia pomocy ludziom walczącym w żywiołami. Czy w ślady dziadka i taty pójdą Łukasz i Radek?**- Już teraz są strażakami młodzieżowej drużyny OSP w Żninie, której jestem szefem - tłumaczy Marek Zwolenkiewicz i dodaje: - Moja żona Anna czasami śmieje się, że za wielu tych strażaków w domu...

Trudno zliczyć, w ilu akcjach Marek brał udział. - To interwencje różnego typu. Od ściągania kota z drzewa po pożary. _Są zdarzenia, które mocno utkwiły mu w pamięci. - W 1997 roku uczestniczyliśmy w akcji po powodzi na Odrze. Pojechałem tam w drugiej turze. Na 12 dni. Nasze zadanie polegało na dopilnowaniu wału przed rozerwaniem, co groziłoby wtargnięciem wody w głąb teren. Później była kolejna powódź w Gdańsku, w 2001 roku. Pojechaliśmy z agregatem oświetleniowym, co ułatwiało prowadzenie prac ratunkowych nocą. _

Ale pamięta też akcje w terenie. Jak choćby tą w Słębowie, gdy pożar stodoły przy starej szkołe bezpośrednio zagrażał życiu strażaków. - W pobliżu było 12, może 14 palących się butli propan-butan...

Niełatwo było też w 2003 roku, gdy w Podgórzynie, w budynku mieszkalnym wybuchł pożar, a w piwnicy przy piecu c.o. stała butla z gazem... - W każdej chwili mogło coś wybuchnąć.

Najbardziej jednak Markowi zapadają w umyśle wypadki śmiertelne z udziałem dzieci. - Kiedyś w Cekcynie palił się cały drewniany dom. Nie udało się uratować dwóch dziewczynek. Pobliska jednostka OSP nie miała wtedy odpowiedniego sprzętu.

Mimo trudnych akcji zawsze podkreśla, że ta praca to jego pasja. - Nie boję się podejmowania ryzyka. Pewnie dlatego od 1997 roku jest też zawodowym płetwonurkiem. I w razie potrzeby niesie pomoc pod wodą.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska