Rośnie chore pokolenie

Dr med. Tadeusz Dereziński: - Nie zdajemy sobie sprawy, że rośnie nam młode, chore pokolenie

- Badania krwi uczniów naszego gimnazjum pokazały, że nadwaga i nadciśnienie tętnicze to wcale nie marginalne zjawisko - przyznaje dr med. Tadeusz Dereziński z Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Esculap" w Gniewkowie.

Niepokojące wyniki

- Za 40 lat, gdy dzisiejsi gimnazjaliści wkroczą w wiek średni, grozi nam duży wzrost zachorowań na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, zawały serca i udary mózgu. Dlatego, że młodzież jest naszpikowana czynnikami ryzyka chorób cywilizacyjnych - podkreśla dr Dereziński.

Przed kilku laty uczniom Gimnazjum im. Ziemi Kujawskiej w Gniewkowie pobrano krew w celu wykonania badań w zakresie nadciśnienia tętniczego i otyłości w klinice w Mayo (USA), w jednej z najlepszych lecznic na świecie. Możliwe były do zrealizowania dzięki znajomości współwłaściciela "Esculapa" z prof. dr. Krzysztofem Markiewiczem. Ten ostatni współpracuje z kliniką w Mayo.
- Wyniki okazały się, niestety, zatrważające. Rośnie nam chore pokolenie - konkluduje Tadeusz Dereziński.

Słabnące pokolenie

Dr Dereziński uważa, że najwyższy czas podjąć szeroką kampanię na rzecz poprawy zdrowia dzieci. Otóż nastolatkowie i ich rodzice nie zdają sobie wcale sprawy, jakie za kilkadziesiąt lat grozi im niebezpieczeństwo.
- Chociaż nasze pokolenie miało tylko dwie lekcje wychowania fizycznego w tygodniu, a nie cztery, jak dziś, jest jednak zdrowsze. Dlatego, że w okresie naszej młodości nie było pizzy, coca coli i chipsów. Proszę zajrzeć do sklepików szkolnych czy marketów i zobaczyć, co kupuje młodzież za kieszonkowe, otrzymane od rodziców. Przede wszystkim chipsy. A chipsy, to trucizna. Zawierają bowiem nasycone węglowodany, będące czynnikiem rakotwórczym.

Pilotażowe badania potwierdzają, że Polacy, zwłaszcza ci najmłodsi, nie mają pojęcia o zdrowym odżywianiu. W jednym ze szczecińskich gimnazjów, co piąty uczeń potwierdził, że uwielbia fast foody. Dużo przyznało się także do podjadania późnym wieczorem. Według Andrzeja Wojtyły, głównego inspektora sanitarnego, trzeba przynajmniej dziesięciu lat pracy, aby zmienić fatalne nawyki żywieniowe. Należy również odchudzić Polaków oraz zmusić do większego wysiłku fizycznego.

Młodość w bezruchu

Współczesna młodzież, chociaż tak dorodna - badania antropometryczne wykazały, że po II wojnie światowej wzrost jej zwiększył się o 10-15 cm - jest jednak coraz mniej sprawna fizycznie. Cierpi też na skrzywienie kręgosłupa. Prowadzi bowiem "komputerowy tryb życia". Poza tym ma za mało ruchu. I tyje. Z badań także wynika, że tylko co trzeci młody Polak uczestniczy w jakichkolwiek zajęciach sportowych, poza obowiązującymi lekcjami w szkole. Tymczasem problem otyłości i nadwagi dotyczy już co drugiego mieszkańca naszego kraju. Najbardziej niepokojące zaś są dane dotyczące dzieci i młodzieży. Aż 13 proc. waży więcej niż powinno.