Prowadzi pan rodzinne gospodarstwo specjalizujące się w produkcji trzody chlewnej. Jaka jest sytuacja takich gospodarstw w Kujawsko-Pomorskiem?
RK: Niejednoznaczna, bo inna jest sytuacja gospodarstw nastawionych np. na produkcję warchlaków, a inna tych, które mają produkcję trzody w cyklu otwartym. Cykl otwarty jest bardzo narażony na zmiany cenowe. Zakłady do których sprzedajemy tuczniki z naszego gospodarstwa niedawno (rozmawiamy 14 czerwca - przyp.red.) obniżyły stawki za kilogram w wadze poubojowej o 10 groszy, ostatnio o 7 groszy. Gdy się zsumuje te wszystkie obniżki, to wychodzi spora sumka. A nie zapominajmy o tym, że ostatnio mieliśmy drogie warchlaki (stawki za duńskie zwierzęta dochodziły do 560 zł/szt.), więc koniunktura się zmienia, opłacalność w tym przypadku jest kiepska. Bo podobno nagle tuczników na rynku jest więcej. W oficjalnych raportach jakoś tego nie widać. Informacje bywają sprzeczne.
Skąd się niby wzięły te tuczniki na rynku? Bo raczej ich brakuje.
RK: Nie wiem, ale obawiam się, że jest to kolejna gra rynkowa, spekulacyjna. Taka jak na rynku zbóż.
W cyklu zamkniętym jest lepiej?
RK: Sytuacja rolników produkujących w cyklu zamkniętym jest zupełnie inna, lepsza.
Rolnicy, którzy zrezygnowali z produkcji zwierzęcej i przestawili się na produkcję roślinną, z obawami patrzą na ten sezon. Niebawem zaczną się żniwa, a na rynku zbóż ceny są jeszcze bardziej rozchwiane niż na rynku trzody. Z czego to wynika?
RK: Sądzę, że rozchwiane ceny na rynku zbóż to przede wszystkim efekt spekulacji. Absurdem było ogłaszanie, że mamy duże nadwyżki zbóż (podobno kilka milionów ton). To wpłynęło na zbicie ceny, bo wszyscy w to uwierzyli. Mamy problem z monitoringiem produkcji rolnej. I to jest bardzo duży problem, którym powinniśmy jak najszybciej się zająć. Bo nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile dokładnie mamy jeszcze ziarna w magazynach. Poza tym uważam, że przestrzelono prognozy!
To znaczy?
RK: Dużo zboża wywieziono z Polski, a u wielu rolników ziarna już nie ma.
Czyli magazyny w gospodarstwach opustoszały? Z jakiego powodu? Wszak do niedawna były pełne.
RK: Z rozmów m.in. z producentami pasz wynika, że zboża u rolników już prawie nie ma. To efekt ożywienia na rynku zbóż, które do końca maja tego roku było efektem dopłat do sprzedanych zbóż. Rolnicy nie są głupi i liczyć potrafią. Jeśli pod koniec minionego miesiąca sprzedali pszenicę po prawie tysiąc złotych za tonę i dostali jeszcze trzysta złotych dopłaty, to łącznie wyszła całkiem niezła suma. W związku z tym w niektórych firmach mówią, że nie mogą kupić ziarna na polskim rynku, więc muszą sprowadzić je np. z Niemiec. A Niemcy mają duże zapasy zbóż z Ukrainy. No i teraz nasi zachodni sąsiedzi mają duży wpływ na ceny ziarna, zbijają stawki o ok. 15 euro na tonie. Naszym rolnikom mogło się wydawać, że ta stawka z maja (czyli np. ok. 1000 zł/t pszenicy) zostanie utrzymana, ale nic z tych rzeczy! Rynek jest rozchwiany głównie przez różne gierki i spekulantów.
A pan gdzie kupuje ziarno na pasze?
RK: Zakupy robię zarówno ja, jak i syn, bo w naszym gospodarstwie mamy odrębne stada świń (chociaż ja stopniowo schodzę z produkcji trzody, a syn ją rozwija) i muszę przyznać, że od ponad miesiąca nie kupiliśmy zboża od rolników.
Dlaczego?
RK: Bo systematycznie kupujemy dużo zboża, a gospodarze nie mogą już zagwarantować tak dużych dostaw. Dlatego kupujemy ziarno w firmach i to dużych, gdyż one mają jeszcze ten towar w magazynach.
Zatem rynek jest znowu niestabilny.
RK: Nie ma nic gorszego niż brak stabilizacji. Obawiam się, że będą próby załamania rynku trzody chlewnej. A to spowoduje obniżenie możliwości sprzedaży zbóż.
To też może Cię zainteresować
- Będzie wsparcie na bioasekurację. W regionie są potrzeby, zwłaszcza u małych rolników
- Za dobrostan zwierząt płacą na końcu. Rolnicy są teraz oburzeni: "To skandal!"
- "Bitwa Regionów 2024" pod Grudziądzem. Rywalizowały Koła Gospodyń Wiejskich. Wideo
- Dopłata za zmianę produkcji zwierzęcej na roślinną. Co na to rolnicy z regionu?
Można też przypuszczać, że firmy skupujące zboża nie będą podnosić stawek przed żniwami, bo potem więcej musiałyby zapłacić.
RK: Dokładnie tak to działa. Tym bardziej, że będą to przyspieszone żniwa - o co najmniej dwa tygodnie.
A jakie to mogą być żniwa w Kujawsko-Pomorskiem?
RK: Sądzę, że w naszym rejonie będą one dobre. Plony powinny być nawet bardzo dobre. Na południu Polski już w połowie czerwca rozpoczynały się omłoty jęczmienia ozimego. W naszym regionie ten jęczmień może być zbierany już pod koniec czerwca.
Żniwa rzepakowe zapewne też będą przyspieszone.
RK: Na to wygląda. Po raz pierwszy widziałem rzepak w pełnym rozkwicie już w połowie kwietnia.
Jednak zawirowania w pogodzie będą miały wpływ na wielkość plonów. Przecież były spore przymrozki, w niektórych częściach naszego województwa spadł grad.
RK: Oczywiście, że straty będą. W niektórych gminach (np. Świecie, Pruszcz) gradobicie sporo zniszczyło. Tam komisje szacują straty, bo rolnicy potrzebują pomocy.
A susza? Wszak lokalnie występują duże różnice nawet w rozkładzie opadów.
RK: W wielu miejscach naszego regionu występowało zagrożenie suszą, ale na szczęście potem sporo popadało. Teraz nie widzę tragedii na polach. Owszem, są np. plantacje porażone chorobami grzybowymi, ale ogólnie nie jest źle.
Rozmawiamy 14 czerwca, a w prognozach pogody są gigantyczne upały. Czy to nie zagrozi uprawom?
RK: Zbożom ani rzepakom ewentualne upały i susza raczej już nie zaszkodzą. Gdybyśmy mieli suszę w maju, to co innego. Ale padało w odpowiednim czasie i nie ma rzadkich kłosów.
Tak czy inaczej zawirowań w pogodzie nie brakuje i niektórzy rolnicy zapewne będą potrzebowali pomocy, także w ramach de minimis. Czy pula tej pomocy na gospodarstwo - wykorzystywana coraz częściej - jest wystarczająca?
RK: Pula de minimis na gospodarstwo jest sprawą dyskusyjną. Właściciele dużych gospodarstw mogą twierdzić, że kwota jest za mała. Nie sądzę jednak, by gospodarstwo, które ma np. około pięćdziesięciu hektarów wykorzystywało pulę tego wsparcia. Problem leży gdzie indziej.
Dotyczy puli krajowej?
RK: Tak, ponieważ już teraz ta pula krajowa de minimis jest wykorzystana w ponad 80-ciu procentach. Zatem niebawem zostanie wyczerpana, a przecież z tego źródła pochodzą też pieniądze m.in. na dopłaty do materiału siewnego.
To co można zrobić?
RK: Pula de minimis na kraj powinna być znacząco zwiększona i będziemy o to zabiegać! Już od paru lat jest ona bardzo szybko wykorzystywana, dlatego jest to kluczowa sprawa. Jeśli zostanie zwiększona pula krajowa, to wtedy można zastanowić się nad zwiększeniem maksymalnej kwoty wsparcia także na gospodarstwo.
Rozmowa ukazała się na łamach czerwcowego, kujawsko-pomorskiego wydania Strefy Agro.
