https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ścieki zadusiły ryby

Agnieszka Romanowicz [email protected]
Jezioro nie jest w stanie oczyścić się, gdy nagle spłynie do niego masa ścieków
Jezioro nie jest w stanie oczyścić się, gdy nagle spłynie do niego masa ścieków
Około 500 kilogramów ryb z jeziora Księże w Serocku udusiło się w odchodach mieszkańców tej wsi.

Wystarczył jeden mocny deszcz i ciepło na dworze, żeby zabić 500 kg ryb. - Szamba ze wsi spłynęły do jeziora wraz z deszczówką. A że to była solidna ulewa, zepchnęła do wody tak dużo ścieków, że zadusiły ryby - mówi Kazimierz Krzemkowski z Serocka, członek Polskiego Związku Wędkarskiego.

Liny, karpie, szczupaki...

On i inni wędkarze ubolewają nad stratą. - To były szlachetne gatunki: liny, karpie, tołpygi, szczupaki. Serce się krajało jak zakopywaliśmy je w dołach. Trzeba było zutylizować ryby i zgłosić stratę do Polskiego Związku Wędkarskiego w Bydgoszczy oraz do właściciela jeziora, jakim jest Terenowy Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku - wyjaśnia Kazimierz Krzemkowski.

Mają wspaniały smak

Raz do roku wędkarze z Serocka zarybiają jezioro Księże. W zależności od funduszy, kupują 700 - 800 kg narybku. 100 kg kosztuje około 1000 zł. Wędkarze boją się, że pieniądze znowu pójdą w błoto. - Z drugiej strony, nie możemy przestać zarybiać jeziora. Ludzie tak sobie chwalą te nasze ryby. Wydawać by się mogło, że są paskudne, skoro żyją w takich warunkach. Ale jest przeciwnie, mają wspaniały smak - dodaje Krzemkowski.
Byłby jeszcze lepszy, gdyby mieszkańcy Serocka dbali o jezioro. - Przecież Księże to nasze oczko w centrum wsi - podkreśla nasz rozmówca.

Nie ma skutecznego sposobu

Rozumie to wójt gminy Pruszcz Franciszek Koszowski. Zdaje sobie także sprawę, że jezioro zanieczyszczają mieszkańcy. - Po licznych interwencjach w tej sprawie, były w Serocku kontrole policji, sanepidu, a także profesjonalna kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - informuje wójt.
Jej rezultat nie napawa optymizmem. - Wyszło na jaw, że niektórzy mieszkańcy w ogóle nie mieli szamb. Ścieki odprowadzali bezpośrednio do rowów melioracyjnych - informuje Franciszek Koszowski. - Zostali zobligowani do zbudowania szamb, ale ich szczelności nikt dokładnie nie sprawdzi, bo trudno znaleźć chętnego, który wejdzie do wszystkich szamb, żeby sprawdzić czy mają dno. Poza tym, skąd mamy mieć pewność, że gdzieś na wysokości szamba nie została wbita rura, która ma ujście w rowie melioracyjnym? Pozostaje nam kontrolować, jak często wywożone są ścieki, ale i to nie daje stuprocentowej pewności co do szczelności szamb.

Najpierw Pruszcz

Jedynym wyjściem jest budowa kanalizacji w Serocku. Kłopot w tym, że szybko to nie nastąpi. - Najpierw trzeba skanalizować Pruszcz. Potrzebuję na to około 15 milionów złotych. Wygospodarowanie takiej sumy nie będzie łatwe - podkreśla wójt Koszowski. - Muszę zacząć od Pruszcza, bo to z Pruszcza będzie prowadzona kanalizacja do Serocka oraz w kierunku innych wsi.
- Kiedy zatem Serock będzie skanalizowany? - dociekamy.
- Minimum za sześć lat - odpowiada wójt.
Dla Franciszka Koszowskiego, jako wójta gminy znanej z proekologicznej postawy (planują fermy wiatrowe, mają składowisko azbestu w Małociechowie) to podwójnie przykra sprawa. - Człowiek człowiekowi zgotował taki los. Odnoszę wrażenie, że dzieci mają większą świadomość ekologiczną niż ich rodzice - komentuje.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska