Najśmieszniejsi są ci z telewizji. Szefowie stacji zawsze ustawiają ich przed budynkami, w których rzekomo coś się dzieje. Teraz stają właśnie przed bramą więzienia, jakby dzięki temu wiedzieli więcej. I bredzą w kółko to samo. Każdy wyjazd mordercy z więzienia do sądu wygląda jak z płytkich amerykańskich filmów: antyterroryści z bronią, kolumna samochodów, a nad nimi śmigłowiec tv.
Ojciec jednego z zamordowanych chłopców też obleciał wszystkie możliwe stacje telewizyjne, radiowe i gazety, by powiedzieć jedno: zabiję T. jak tylko wpadnie w moje ręce. I jak to świetnie się sprzedaje!
Przeczytaj także: Na razie nie ma śledztwa ws. rzeczy z celi Mariusza T. - informuje prokuratura
Używanie mają politycy, którzy palą głupa w najdziwniejszych konfiguracjach - wiedzą, że im głupszy mają pomysł, im bardziej niemądrze ględzą, tym więcej czasu poświęcą im dziennikarze. A prawie wszyscy zdają sobie sprawę, że oni mają gdzieś zarówno Mariusza T., jak i obywateli! Kilka ministerstw tworzy na kolanie ustawę, według której każdy z nas może trafić do psychuszki - bo trzeba udowodnić, że państwo to nie przelewki. Głos zabiera nawet prezydent i premier nie mówiąc o szeregowych podsekretarzach stanu. A dziennikarze chcąc dogodzić prymitywnym gustom telewidzów, słuchaczy i czytelników - międlą sprawę, aż wycisną całą krew do samego końca (inaczej spadnie oglądalność, słuchalność i czytelnictwo). I nie ma końca, błędne koło przewala się codziennie przez nasze mózgi robiąc z nich watę.
A ja zastanawiam się, czy policja 38-milionowego państwa nie może po prostu zapewnić stałej obserwacji zabójcy? W czasach, kiedy na każdym rogu ulicy jest kamera, kiedy podsłuchiwać można wszystko i wszystkich, tak trudno wiedzieć o każdym kroku wolnego Mariusza T.?
Owszem, trudno - bo gdyby - nie daj Bóg - coś się stało, to kuponów do odcięcia byłoby sto razy więcej aniżeli do tej pory.
Czytaj e-wydanie »