SILESIA CHORZÓW/KATOWICE - BUDOWLANI BUDLEX 2:3 (18:25, 25:15, 25:19, 20:25, 8:15)
BUDOWLANI BUDLEX: Wardzińska, Słonecka, Toborek, Drzewiczuk, Łunkiewicz, Sobczak, Kolanowska (l) oraz Pleśnierowicz, Ostrowska
Po raz ostatni torunianki schodziły z parkietu pokonane wiosną 2011 roku, gdy przegrały piąty mecz półfinału IIligi z Pałacem II Bydgoszcz. W kolejnym sezonie triumfowały we wszystkich 27 spotkaniach, teraz wygrały trzecie z rzędu w I lidze.
Mecz w Chorzowie z Silesią miał być poważną próbą dla beniaminka, bo pierwszą na wyjeździe. Okazało się, że zwycięstwa z faworytami z Polic i Krakowa nie były dziełem przypadku. Torunianki wygrały po raz trzeci, choć musiały w połowie meczu przełamać własną słabość.
- To był dziwny mecz, raz jedna drużyna miała dużą przewagę, raz druga. Od drugiego seta mieliśmy problemy z zagrywką rywalek, które mocno ryzykowały, ale kilka razy nas trafiły - opowiada trener Mariusz Soja.
Siatkarki Budowlanych Budlex rozpoczęły mecz od gładkiego zwycięstwa w inauguracyjnym secie. Potem zostały zepchnięte do defensywy i nie miały nic do powiedzenia w dwóch kolejnych. Momentem zwrotnym spotkania okazało się wejście z ławki doświadczonej Katarzyny Ostrowskiej. - Poukładała nasze przyjęcie zagrywki, popisała się także kilkoma atakiami w kluczowych momentach. Dzięki niej odzyskaliśmy właściwy rytm gry - przyznaje Soja.
Dzięki zwycięstwu nasze siatkarki przynajmniej do niedzieli będą liderem tabeli. - Przy odrobienie szczęścia mogliśmy zgarnąć komplet punktów, ale nie narzekajmy. W I lidze każdy punkt na wyjeździe jest na wagę złota, a my mamy już dwa - przyznał Soja.