- Wasza żywność bardzo mi smakuje, w sklepach jest wiele ciekawych produktów, ale na zakupach mam jeszcze problemy - mówi Olena, która oprócz ojczystego języka ukraińskiego zna jeszcze rosyjski i angielski. - Polskiego dopiero się uczę. Coraz więcej rozumiem, ale z czytaniem po polsku mam kłopot, dlatego podczas zakupów szukam pomocy u waszych rodaków, żeby wiedzieć co kupuję.
Szukają żywności dobrej i taniej
Do sklepowego wózka Olena włożyła makarony, mleko, ser i mrożone warzywa.
- Ukrainki kupują dużo mrożonek, dań na patelnię - zauważa pracownica marketu. - Pewnie dlatego, że najprościej z nich przygotować posiłek nawet nie mając swojej kuchni.
Podobnie uważa dr Andrzej Maria Faliński, niezależny ekspert ds. handlu, który dodaje, że mrożonki są niedrogie, a Ukraińcy także w swoim kraju chętnie po nie sięgali.
Dodaje, że uchodźcy najczęściej nie są ludźmi zamożnymi, więc zapewne będą szukać żywności tańszej. To z kolei powinno zachęcić sieci handlowe do rozwoju produktów pod własnymi markami.
To też może Cię zainteresować
Jego zdaniem tej grupy klientów ani handlowcy ani przetwórcy nie powinni zlekceważyć. - Zapewne będą pojawiać się na żywności etykiety i napisy w języku ukraińskim oraz produkty odpowiadające ukraińskim gustom - uważa Faliński.
- Będziemy obserwować rynek i reagować na potrzeby - mówi Jacek Więckiewicz z Unifreeze w Miesiączkowie (w powiecie brodnickim), która już od dawna w ofercie ma m.in. mieszankę mrożonych warzyw do przygotowania barszczu ukraińskiego. - Na szczęście na naszych opakowaniach są ilustracje, więc jeśli klient z Ukrainy zobaczy np. kalafiory, to domyśli się co jest w środku.
- Mamy zapasy opakowań, a wprowadzenie jakiejkolwiek zmiany może stanowić duży koszt - twierdzi Mariusz Falgowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej KeSeM we Włocławku, który wie, że Ukraińcom smakują ich śmietany, twarogi czy jogurty, bo te produkty przekazywali uchodźcom. - Ale będziemy obserwować rynek i jeśli Ukraińcy zostaną u nas na dłużej, to nie wykluczamy zmian.
Naklejki na produktach będą tańsze niż nowe opakowania
Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności uważa, że znacznie tańszym sposobem na dotarcie do ukraińskich klientów może być stosowanie naklejek w ich języku (zamiast zmiany na opakowaniach): - Tym bardziej że teraz na opakowania trzeba czekać nawet 2-3 miesiące.
Jego zdaniem należy zwrócić uwagę na to, że wśród uchodźców jest sporo dzieci. - Zatem warto, by osoby, które kupują dla nich żywność, mogły rozpoznać alergeny w składzie produktów. A zgodnie z prawem unijnym, które nie obowiązuje w Ukrainie, na produktach sprzedawanych w Polsce takie informacje są wyróżniane w składzie produktu poprzez miedzy innymi większą czcionkę, kolor, pogrubianie. Przydałaby się akcja informacyjna na ten temat, by nasi goście z Ukrainy właściwie odczytywali te informacje.
To też może Cię zainteresować
Przetwórcy twierdzą, że niektóre sieci handlowe oczekują od nich szybkiego dostosowania się do zmian. - Cieszymy się, że dzięki Ukraińcom na rynku wewnętrznym będziemy mogli sprzedać więcej naszych produktów, ale wszelkie koszty związane np. z nowymi opakowaniami czy wdrożeniem produktów „przypominających to, co lubią jeść Ukraińcy”, poniosą nasze firmy - mówi jeden z przetwórców. - Trzeba to dobrze przemyśleć.
Niektórzy liczą, że za jakiś czas problem się sam rozwiąże, gdy Ukraińcy nauczą się polskiego, a w sklepach zatrudnienie znajdą ich rodacy.
