- Jestem dziadem w moim sklepie, co to tak szumnie nazywa się własną firmą!Byłem głupi i dałem zwieść się sugestiom, że tacy jak ja, czyli ludzie przedsiębiorcy, mogą do czegoś dojść w życiu. Bankrutuję i nikt mnie nie zatrudni! - denerwuje się proszący o anonimowość 54-letni właściciel sklepu spożywczo-przemysłowego w bydgoskim Fordonie. - Haruję po 300 godzin miesięcznie w tym swoim małym sklepie, sprzedaje wszystko: od parówek do papieru toaletowego. Uczciwie płacę podatki i... żyję z kredytów.
Czytaj też: Małe sklepy znikają
Tanie zakupy w spożywczaku, czyli schodzi wędlina za 9,99 zł za kilogram
Niestety, ten rok nie był łaskawy dla branży handlowej. Wupadło 614 sklepów spożywczych: to głównie najmniejsze podmioty, które zatrudniają do dziewięciu pracowników.
Jeśli do tego dodamy jeszcze, że 129 tys. mieszkańców regionu nie ma pracy, a wielu innych musi zadowolić się najniższym minimalnym wynagrodzeniem: 1386 zł brutto miesięcznie, czyli 1032 zł na rękę - trudno się dziwić, że ludzie muszą szukać oszczędności gdzie tylko się da.
- Klienci sugerują się cenami, w naszej branży wszystko od nich zależy - uważaHalina Gołębiewska, właścicielka spożywczaka w Lisewie.
- Kupują podstawowe produkty i często wybierają najtańszą wędlinę, czyli taką za 9,99 zł za kilogram - dodaje Katarzyna Furmańska, ekspedientka w sklepie Agromlecz w Dobrzyniu nad Wisłą. - Jeśli muszą, rezygnują ze słodyczy i alkoholu. Jeżeli już kupują wódkę, to głównie "bombki" i oczywiście gorszej jakości. Lepiej sprzedaje się także najtańsze piwo.
- Dziś wielu klientów już nie potrzebuje prawdziwego masła, a raczej najtańszego - twierdzi Monika Krzyżanowska, ekspedientka z Delikatesów 2000 w Kruszwicy. - To samo dotyczy żółtego sera, bardziej schodzą produkty seropodobne, twarożki. Każdy patrzy na cenę, ja również! Jakość ma coraz mniejsze znaczenie.
Czytaj też: Ile szynki w szynce. Oto, jak duże firmy prześcigają się w jej pompowaniu, by z kilograma wyszły dwa
W poszukiwaniu najtańszych artykułów klienci uciekają już nie do wielkich sklepów (np. sprzedaż w Tesco spadła w pierwszym półroczu tego roku o 0,4 proc., a Carrefour zanotował w trzecim kwartale 3,3 proc. spadek), a bardziej do dyskontów.
Chleb ze spożywczaka: tak, buty z obuwniczego: niekoniecznie
- Starają się kupować racjonalnie - komentuje Anna Papka, menedżer ds. relacji zewnętrznych Jeronimo Martins Dystrybucja (właściciel Biedronki). - Odchodzą od zakupów w bardzo dużych sklepach. Wolą mieć go w pobliżu i to taki, który oferuje atrakcyjne ceny.
Czytaj też: Droga żywność. Od lutego płacimy o 40 groszy więcej za bochenek chleba (lista produktów i cen)
O ile jednak chleb, masło czy mleko kupić trzeba, z ciuchów czy nowych butów można zrezygnować. - No właśnie! Zresztą, co z tego, że oferuję ciuchy najlepszej jakości i porządne, ale droższe skórzane buty, skoro można kupić chińskie za parę groszy? - urywa rozmowę prosząca o anonimowość właścicielka takiego sklepu w Toruniu.
Wypowiedzcie się na forum: Kupując produkty spożywcze, sugerują się, Państwo, ceną czy jakością?
