Budowa linii tramwajowej na JAR

Fizyczne cierpienia, operacje, długi pobyt w szpitalu i leczenie - to skutki kopnięcia przez krowę, którego doznał pan Janusz. Mężczyzna wraz z żoną i bratem prowadził rolne gospodarstwo nastawione na produkcję mleka. Jałówka kopnęła go w brzuch w marcu ubiegłego roku, o poranku, podczas pracy. Dla Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego wypadek przy pracy to jednak nie był...
Ostry ból, pęknięty wyrostek i martwica jelit
28 marca 2021 roku pan Janusz o poranku zabrał się za obrządek krów. Około godziny 9.00 czyścił obornik. Czynił to jak zwykle, prawidłowo - co do tego wątpliwości nie było i nie ma. Doszło jednak do nieszczęścia: jedna z jałówek kopnęła go w brzuch.
Polecamy
Ból był ostry, ale początkowo rolnikowi wydawało się, że go opanuje. Poszedł do domu, a potem wrócił do obory. Bol jednak się nasilał. Żona wezwała pogotowie i pan Janusz trafił na szpitalny SOR. Tutaj zdiagnozowano pękniecie wyrostka robaczkowego i położono go na stole operacyjnym.
Po otwarciu jamy brzusznej chirurg odkrył jednak poważniejsze zmiany: postępującą w błyskawicznym tempie martwicę jelit. Część z nich trzeba było od razu usunąć. Pacjentowi założono cewnik i przetokę do żywienia dojelitowego.
Ciąg dalszy leczenia pana Janusza był długi i skomplikowany. Zabiegów medycznych było więcej, hospitalizacja i chorobowe długie. Po jego zakończenia rolnik wystąpił do KRUS, któremu przez lata wpłacał składki, o jednorazowe odszkodowanie za wypadek przy pracy. Oczywiście, załączając dokumentację medyczną. Odpowiedzią srodze się rozczarował...
KRUS odmawiał wypłaty, ale sąd pracy w Toruniu stanął po stronie rolnika
KRUS wypłaty odszkodowania zdecydowanie odmówił. Obstawał przy tym, że do żadnego wypadku przy pracy w tym przypadku nie doszło. Operacje i leczenie pana Janusza według rolniczego ubezpieczyciela miały być tylko i wyłącznie skutkiem jego chorób, z którymi kopniecie krowy związku nie miało.
Odmowną decyzję z KRUS-u rolnik zaskarżył. Sprawa trafiła do IV Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sadu Rejonowego w Toruniu. Tutaj sędzia Andrzej Kurzych dokładnie ją zbadał, nie tylko analizując medyczną dokumentację i odbierając zeznania stron, ale i wysłuchując opinii lekarzy. Wnioski? Kopnięcie jałówki bezsprzecznie wywołało skutek w postaci cierpień i konieczności operacji.
Polecamy
- Dolegliwości ubezpieczonego najprawdopodobniej pozostawały w związku przyczynowym z uderzeniem go przez krowę w czasie wykonywania pracy rolniczej, tj. podczas obrządku krów. Z dokumentacji medycznej nie wynikało, by istniała jakakolwiek inna przyczyna, która mogłaby wywołać efekt w postaci niedokrwienia i następczo martwicy części jelita, co - jak wskazał biegły - jest schorzeniem rzadkim, a jego objawy częstokroć mają charakter kazuistyczny, niepowtarzalny, jak to miało miejsce u ubezpieczonego - podkreślił sędzia Kurzych.
Sąd zaznaczył też w uzasadnieniu wyroku, że rolnik jest osobą stosunkowo młodą, nie występowały u niego choroby przewlekłe, badania USG i RTG nie wykazały żadnych patologii. - Konkluzje opinii biegłego korelowały z zeznaniami świadka - lekarza operującego ubezpieczonego, który przyznał, że to uderzenie mogło spowodować objawy. Z doświadczenia życiowego wynika, że skoro w toku leczenia ubezpieczonego, po przyjęciu go do szpitala, nie ujawniono żadnej przyczyny niedokrwistości jelit, to musiało ono powstać na skutek czynnika zewnętrznego. Uderzenie kopytem przez jałówkę odpowiada tym warunkom - uznał sędzia Andrzej Kurzych.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
Jasnym było też dla sądu, że w świetle takiej konkluzji mowa jest o wypadku przy pracy - wszak do kopnięcia doszło podczas pracowniczych obowiązków rolnika.
Sąd Rejonowy w Toruniu przyznał panu Januszowi 103 tysiące zł jednorazowego odszkodowania za wypadek przy pracy. Wyrok w tej sprawie, wraz z uzasadnieniem, został 28 listopada opublikowany w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczony jako nieprawomocny.
PS Imię rolnika zostało w tekście zmienione.