Dziki Warszawa - Arriva Polski Cukier Toruń 86:98 (20:15, 13:35, 25:34, 28:14)
Dziki: Joesaar 22 (6), Andersson 14 (3), Radicević 7 (1), Bartosz 2, Szlachetka 2 oraz Mokros Wessson 20 (3), 13 (2), Grochowski 3 (1), Pamuła 3 (1).
Arriva Polski Cukier: Kamiński 13 (3), Gaddefors 12, Myles 11, Benson 7 (1), Tomaszewski 5 (1) oraz Abu 26, Ertel 14 (2), Wilczek 10 (1), Diduszko 0.
Torunianie z Dzikami przegrali w 1. rundzie u siebie, ale wtedy jeszcze w barwach rywali grał Nick Mcglynn, wówczas ich najlepszy zawodnik z 20 punktami. Teraz Amerykanina już nie ma w składzie, a w tym meczu zabrakło w dodatku jego następcy Johna Fulkersona
Goście próbowali więc wykorzystać osłabienie rywali, od początku sporo piłek pod koszem dostawali Barrett Benson i Malik Abdul Abu, szansę wykorzystał ten drugi, bo rozegrał najlepszy mecz w sezonie. W połowie 1. kwarty z dystansu trafili Andre Wesson i Janari Joesaar, gospodarze prowadzili 18:13, a torunianie mieli coraz większe kłopoty w ofensywie. Dziki to jeden z najlepiej broniących zespołów w PLK i wymuszał dużo rzutów z trudnych pozycji Twardych Pierników.
To były jedynie złe dobrego początki. Na początku 2. kwarty torunianie odrobili niewielkie straty. Po dobrych zachowania w obronie popisali się serią 10:0 i prowadzili 23:20. Świetnie grał zwłaszcza Abu (do przerwy 16 pkt i 7/7 z gry), który był nie do zatrzymania pod koszem. To była skuteczna, zespołowa koszykówka z dostarczeniem piłki pod kosz. Po 4. minutach tej kwarty było 17:3 dla Arrivy Polskiego Cukru, choć dopiero w 15. minucie pierwsze punkty zdobył lider zespołu Michael Ertel.
Skutecznym sposobem na defensywę Dzików okazało się przyspieszenie gry. Do przerwy torunianie mieli prawie 60 procent z gry, znaczną przewagę pod tablicami (20:14 w zbiórkach) i zaledwie 3 straty. Po dwóch "trójkach" Grzegorza Kamińskiego było już 50:30. To była bez wątpienia jedna z najlepszych kwart Twardych Pierników w tym sezonie.
Po przerwie zaczął bawić się Ertel, po jego kolejnym trafieniu z dystansu było już +23 w 23. minucie. Jedynym kłopotem był Janari Joesaar, który był niemal bezbłędny w rzutach z dystansu (6/9). On jednak sam nie mógł zmienić oblicza mecz i w 3. kwarcie przewaga sięgała już 27 punktów.
Jeszcze na początku ostatniej kwarty gospodarze kilka razy trafili z dystansu i przewaga szybko stopniała do 14 punktów w 35. minucie. Zupełnie załamała się ofensywa i w pewnym momencie było już tylko +11, ale na więcej już torunianie nie pozwolili rywalom się zbliżyć. Nie tylko wygrali ważny mecz w drodze do play in, ale i mają lepszy bilans dwumeczu z Dzikami.
