Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. Bez ZIT ten region nie ma sensu

Wojciech Giedrys
Wojciech Giedrys, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Wojciech Giedrys, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe" archiwum
Brak porozumienia w sprawie Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych między Bydgoszczą a Toruniem może być symbolicznym początkiem końca województwa. Od prezydentów tych miast zależy przyszłość regionu.

Już dwa miesiące prezydenci Bydgoszczy i Torunia prowadzą negocjacje w sprawie ZIT. To zmarnowane dwa miesiące. Śledząc te rozmowy, odnoszę wrażenie, że Rafał Bruski i Michał Zaleski spożytkowali ten czas, żeby uzbroić się po uszy, niż dojść do kompromisu. Woleli spotykać się na boku z wójtami i burmistrzami sąsiednich gmin, tworzyć z nimi koalicje, dzielić wirtualne jeszcze pieniądze, zbierać wstępne listy projektów, zapominając o tym, co nadrzędne, czyli wypracowaniu porozumienia dotyczącego ZIT.

Doprawdy nie mam pojęcia, na co teraz czekają obaj prezydenci. W tych rozmowach nie pomogła zupełnie bezradna przewodnicząca sejmiku województwa Dorota Jakuta, tonu dyskusjom nie nadawał też marszałek Piotr Całbecki. Prezydenci zostali pozostawienie sami sobie i udowodnili, że nie są zdolni osiągnąć żadnego porozumienia. To źle o nich świadczy.

Czytaj także: Ile samorządów, tyle wizji. A ZIT ma być tylko jeden

A czas goni. Deadline mija z końcem lutego. Tutaj nie będzie interwencji nadprzyrodzonych sił, nie będzie nakazu jak grom z jasnego nieba od resortu infrastruktury i rozwoju. Ministerstwo nie weźmie sprawy w swoje ręce, samo za nas nie zdecyduje, ale zakręci kurek z pieniędzmi. Prezydenci pozostali sami na placu, sami wobec odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami. A przecież od ich decyzji, od być albo nie być ZIT-u, zależy przyszłość Kujawsko-Pomorskiego. Nie przesadam. To nie są słowa na wyrost, bo czas nagli. ZIT bowiem, który może być zalążkiem silnej metropolii w naszym regionie, to jedyny projekt, który może postawić na nogi województwo, jedno z najsłabszych w Polsce, które jest w ogonie różnorakich wskaźników i rankingów. Bez ZIT i idąc dalej, bez silnej metropolii wciąż będziemy Polską B. W ogóle możemy przestać myśleć, o jakiejkolwiek konkurencji z Trójmiastem czy też Poznaniem. Bo po prostu wcześniej czy później region zostanie "rozebrany" przez te silne metropolie. Należy w końcu sobie uświadomić, że bez ZIT ten region nie ma sensu.

Jako osoba od 15 lat związana z Toruniem, jako lokalny patriota, jestem zdania, że w tej chwili jedynym warunkiem, jaki powinien stawiać Toruń jest włączenie do bydgosko-toruńskiego obszaru funkcjonalnego wszystkich gmin z powiatu toruńskiego, aby zachować jego niewątpliwą integralność. Ale tylko tyle. W naszym regionie potrzebna jest równowaga. I to muszą sobie uświadomić przede wszystkim władze Torunia. Niemal od początku istnienia województwa bydgoszczanie czują się skrzywdzeni podziałem z 1999 r. Toruń wówczas stał się centrum samorządowym regionu, tu dzieli się miliony unijnych dotacji, bardziej lub mniej - według bydgoszczan - sprawiedliwie.

Przewodnictwo Bydgoszczy w ZIT może przywrócić równowagę między tymi miastami. I taki zapis w porozumieniu powinien się pojawić, że wiodącą rolę w województwie pełni Bydgoszcz. To bowiem tylko zapis. Wartość i jakość projektów, ich przydatność, sposób, w jaki integrują obszar funkcjonalny, jak rozwijają Bydgoszcz i Toruń wraz z ich otoczeniem, pokaże już życie. Ale jednocześnie nie można projektów i pieniędzy zamykać w sztywne ramy, że temu samorządowi należy się tyle i tyle, a drugiemu mniej, bo ma mniej mieszkańców. To nie ma nic wspólnego z logiką unijnych dotacji. Jeśli samorządy mają być partnerami w ZIT, powinny prowadzić również w taki sposób negocjacje. Nie może być tak, że Bydgoszcz wychodzi przed szereg, przygotowuje treść porozumienia, z którego ani o milimetr nie chce się wycofać i oczekuje od reszty samorządów, że bez mrugnięcia okiem i sprzeciwu je podpiszą. To źle wróży przyszłości ZIT i idąc dalej, przyszłości naszego województwa.

Jedyne co w tej chwili mogę zrobić , to zwrócić się do sumień obu prezydentów. Prezydenci Bydgoszczy i Torunia w najbliższych dniach, na koniec negocjacji powinni odrzucić wszelkie ambicje polityczne, zapomnieć w ogóle, że w tym roku są wybory samorządowe i dojść do kompromisu. Jak? Stawiając na pierwszym miejscu interes regionu, a nie interesy swoich miast. Dla dobra regionu. Bo za porozumieniem zawsze idzie rozwój.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska