A to błąd, bo chłopaki i dziewczyny w ciuchach z La Boutiqe de Tintin co rusz wpadają na odkrywcze pomysły. Jednym z ostatnich jest projekt nowej rezolucji "w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz praw w tej dziedzinie". W sumie żaden to nowy pomysł, bo twórczość równościowo-wolnościowa kwitnie wprost proporcjonalnie do wysokości grantów opłaconych przez europejskich podatników.
Ale zacytujmy kilka złotych myśli:
Komisja "ZALECA, aby zgodnie z prawami człowieka i zdrowiem publicznym wysokiej jakości usługi aborcyjne były legalne, bezpieczne i dostępne dla wszystkich w ramach systemów opieki zdrowotnej państw członkowskich".
Komisja "NAPOMINA, aby szczególnie "uwzględnić poszczególne grupy i rodzaje ryzyka związanego z ich tożsamością lub sytuacją, w szczególności mniejszości etnicznych, kobiet ciężarnych, lesbijek, kobiet biseksualnych lub transpłciowych, dzieci i młodzieży, osób LGBTI, osób trudniących się prostytucją, więźniów, migrantów, oraz osób przyjmujących narkotyki dożylnie".
Komisja "WZYWA państwa członkowskie do opracowania strategii w zakresie ZRSP, której towarzyszyć będzie odrębny budżet, plan wdrożenia i system monitorowania".
Komisja "PRZYPOMINA państwom członkowskim, że powinny zapewnić dzieciom i młodzieży prawo do poszukiwania, otrzymywania i przekazywania informacji o seksualności, w tym o orientacji seksualnej, tożsamości płciowej oraz wyrażaniu swojej płci, w sposób dostosowany do wieku i płci".
Komisja "PODKREŚLA, że edukacja seksualna musi obejmować niedyskryminujące informacje i przedstawiać pozytywny wizerunek osób LGBTI, aby skutecznie wspierać i chronić prawa młodych osób LGBTI".
Przeczytaj:
Jesteśmy tolerancyjni? Zależy do kogoJeśli twórczość powyższa kojarzy się państwu posłanką Senyszyn, to kojarzy się dobrze, bo to posłanka Senyszyn wysiedziała w komisji tę rezolucję wraz z koleżankami (parytetu nie było). I ok, niech sobie pani Senyszyn głosi swoje poglądy, w końcu ktoś ja do Brukseli wydelegował. Tyle tylko, że jeśli rezolucja zostanie przegłosowana w Brukseli (wszystko na to wskazuje), a nasz rząd machnie przed nią kapeluszem, to oznaczać będzie że słowo pisane nic już w RP nie znaczy.
A ściślej mówiąc słowo pisane przez Sejm RP w 2003 roku. Podówczas napisana została deklaracja dotycząca moralności publicznej, dołączona do Traktatu akcesyjnego przez rząd Polski. Jest tam czarno na białym, że nic w postanowieniach Traktatów nie stanowi dla Państwa Polskiego przeszkody w regulowaniu kwestii o znaczeniu moralnym, jak również kwestii odnoszących się do ochrony życia ludzkiego.
Jakby tego było mało, 11 kwietnia 2003 r. Sejm przyjął uchwałę o suwerenności polskiego prawodawstwa w dziedzinie moralności i kultury. Stwierdza w niej, że polskie prawodawstwo w zakresie moralnego ładu życia społecznego, godności rodziny, małżeństwa i wychowania oraz ochrony życia nie podlega żadnym ograniczeniom w drodze regulacji międzynarodowych.
Nie chcę się w tym miejscu wykłócać o aborcję i edukację seksualną. Chcę sprawdzić ile wart jest papier wyprodukowany przez Sejm (za pieniądze podatnika). I czy tyle samo co papier na którym naniesiono założenia budżetowe.
I żeby nie było. To mówiłem ja, Jarząbek, który w 2003 roku czynem wsparł akcesję do Unii Europejskiej i co gorsza, do dziś jest entuzjastą tej wspólnoty węgla i stali. Ale coraz mniej.
Czytaj e-wydanie »