Dziś mówi się o nich znacznie częściej.
Politycy zapewniają, że zrobią wszystko, aby coraz więcej sejmowych ław zapełniały kobiety. Biznesmeni opowiadają o wspaniałych szefach w spódnicach, o tym, że nie dyskryminują pań w pracy. I po co to? Czy trzeba udowadniać, że kobieta to też człowiek, który potrafi myśleć, pracować, rządzić?
Życzenia od premiera: Jestem po stronie pań, ale późniejsze emerytury są nieuniknione [wideo]
Zresztą, z tym rządzeniem też bywa różnie. Nie każdej pani marzy się kariera posłanki czy prezeski. Niektórym wystarczy, że rządzą w domu. Inne nie dzierżą steru ani w domu, ani w pracy i też są szczęśliwe, bo władza ich nie pociąga. Po co to zmieniać na siłę?
W czasie wyborów nigdy nie zwracałam uwagi ani na płeć kandydatów, ani na kolor ich skóry, preferencje seksualne, piegi, łysinę bądź burzę włosów. Bo ważne jest to, co mają w głowie, co mogą zaoferować wyborcom. Czy noszą spódnicę, czy spodnie? Bez znaczenia!
Marlena Balcerzak "Kobietą Roku 2011". Osuch i Bruska na podium [zdjęcia]
Poza tym to ciągłe mówienie o równouprawnieniu staje się niebezpieczne, bo ma z nim coraz mniej wspólnego. Nie chcę, by ze strachu przed oskarżeniami o dyskryminację faworyzowano kobiety.
Jeśli to szaleństwo będzie postępować, to obawiam się, że za jakich czas trener Smuda będzie musiał przyjąć do kadry nawet Adamiakową. Adamiak Adam z Błaszczykowskim trafią najwyżej do drugiego składu. Chcecie tego? Nie? No to dajcie spokój Adamiakowej! Nie zmuszajcie jej też do prowadzenia traktora, jeśli tego nie lubi.
Zapraszamy do dyskusji na naszym Forum
Czytaj e-wydanie »
