Pochodzę z Olsztyna i przyznam szczerze, że nigdy nie rozumiałem tej "wojny" bydgosko-toruńskiej, tony żółci wylewanej na forach internetowych oraz wzajemnych oskarżeń, które ciągną się od lat, że ktoś coś komuś zabrał, ukradł. Staram się na to patrzeć chłodno i z dystansem.
Żałuję, że władze Bydgoszczy i Torunia czy też samorządu województwa zamiast wreszcie siąść za jednym stołem, wymachują szabelkami i wrzeszczą wniebogłosy, że: "wspólna metropolia ma rację bytu", "Toruń jest A, a Bydgoszcz B", że "trzeba podpisać intercyzę", a "wiodącym ośrodkiem ma być Bydgoszcz".
Całbecki: Bydgoszcz jest miastem klasy "B". Bruski: Nie mogę milczeć
Poziom dyskusji nad metropolią jest żenujący. I nie chodzi mi tylko o te tony obelg i wyzwisk na forach - do tego zdążyłem się już przyzwyczaić. Ale podobnie wygląda debata lokalnych polityków. I z wielkim bólem muszę przyznać, że w tym wszystkim udział biorą też media. Dzięki nim jeszcze donośniej niż w rzeczywistości wybrzmiewa to "ping" i "pong". Całbecki powie "tak", Bruski odpowie "siak". A media: burza. Zaleski chlapnie "nie", Jasiakiewicz uderzy ręką w stół. A media: walka o metropolię. I tak w kółko.
Bo metropolitalne potyczki to samograje. Emocje sięgają zenitu. Liczba komentarzy rośnie lawinowo. I wszyscy są zadowoleni: portale mają tysiące odsłon, politycy są w centrum uwagi, internauci mają, gdzie i na kim się wyżyć. Ale ja tego nie kupuję. Ile można?! Zupełnie nie czuję tych emocji, gdy wjeżdżam do Fordonu, kiedy wybieram się na długi spacer po Myślęcinku, gdy ze swoimi dziećmi śmieję się do rozpuku z lemurów w bydgoskim zoo, kiedy na siłę muszę je wyciągać z placu zabaw na wielki trawnik na Wyspie Młyńskiej, na którym aż chce się położyć, gdy odwiedzam znajomego, który pokazuje mi prawdziwą Bydgoszcz od dworca PKP do PKS i opowiada kilka miejskich legend o Szwederowie.
Więcej informacji o metropolii bydgosko-toruńskiej na www.pomorska.pl/metropolia
Powtórzę raz jeszcze: czas siąść za jednym stołem. Niech władze województwa, Bydgoszczy, Torunia, powiatów oraz gmin, które są zainteresowane współpracą w ramach metropolii (bydgosko-toruńskiej bądź bydgoskiej), wraz z ekspertami zasiądą do rozmów. Niech zamkną się nawet na tydzień w jednym pokoju - bez okien, telefonów komórkowych, telewizorów, internetu. Tylko w ten sposób dojdziemy do porozumienia lub też rozejdziemy się do domów. W tym przypadku nie ma innej drogi. Dyskusja poprzez media czy profile na Facebooku to droga donikąd. I zacznijmy wreszcie rozmawiać o tym, co można zrobić w ramach metropolii, jakie projekty da się zrealizować. Od tego należy wyjść, określić słabe i mocne punkty, szanse i zagrożenia, a następnie zająć się kształtem metropolii.
Czytaj e-wydanie »