Nie trzeba nikomu tłumaczyć, co owo niedopełnienie obowiązku urzędnika oznacza dla chorych na raka. Znany z ciętego języka, bohater ostatnich serwisów informacyjnych Stefan Niesiołowski powiedziałby pewnie, że urzędnik ten będzie miał na sumieniu życie rzeszy Polaków, którzy - płacąc podatki - łożą jeszcze na jego utrzymanie. Powiedziałby, gdyby ministrem zdrowia nie był kolega z PO.
Dyrektor NFZ w Bydgoszczy: Braku lekarza nie "załata" się karą finansową
Bo tak jest, niestety, że polityka bierze górę nad sprawiedliwością i rozumem. Zwłaszcza w Polsce - kraju, który wedle ostatnich sondaży - zajmuje 27 na 30 miejsc, pod względem jakości opieki zdrowotnej w Europie.
Co gorsza, nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem. Przywykliśmy do tego, że w służbie zdrowia dzieje się bardzo źle, na co dzień mnożymy szokujące przykłady. Ale czy ktoś słyszał, żeby jakikolwiek urzędnik - czy to szeregowiec z ministerstwa zdrowia, czy sam szef resortu - odpowiedział za ten stan: za trwałe, żenujące miejsce Polski w ogonku Europy?
Ja nie słyszałam. Przypominam sobie za to prestiżową nagrodę, jaką przyznano za to byłej minister zdrowia Ewie Kopacz, awansując ją do Marszałka Sejmu RP.
Ilu, równie zasłużonych dla polskiej służby zdrowia, bezkarnych urzędników, cieszy się życiem, podczas, gdy inni tracą je, także z powodu ich zaniedbań?
Nowa lista leków refundowanych
Czytaj e-wydanie »